Pozew przeciwko państwu polskiemu skierował Zbigniew Kuraś, syn legendarnego dowódcy antykomunistycznej partyzantki na Podhalu. Domaga się on 1 mln złotych zadośćuczynienia za krzywdy, których, jego zdaniem doświadczył sam "Ogień, jak i członkowie jego rodziny ze strony aparatu represji komunistycznego państwa oraz 50 tys. złotych na upamiętnienie postaci "żołnierza wyklętego".
Proces, który właśnie się zaczął wzbudził ogromne zainteresowanie lokalnych i ogólnopolskich mediów.
Po wejściu na salę rozpraw Zbigniew Kuraś – syn "Ognia", za zgodą sądu odczytał w imieniu rodziny, krótkie oświadczenie"
- Pragnę w tym miejscu podziękować wszystkim osobom, które nigdy nie zwątpiły w mojego ojca Józefa Kurasia, które nigdy nie uległy paskudnej komunistycznej propagandzie - mówił na sali rozpraw Zbigniew Kuraś. - Wierzę w to, że zbliża sie czas rozliczenia z historią, czas ukazania prawdy o "Ogniu" i jego ludziach. Wierzę, że nadejdzie dzień, w którym stanę oko w oko z moim tatą i powiem mu: "Nigdy w Ciebie nie zwątpiłem, ale też nie ustałem w walce o Twoje dobre imię".
Dzisiejsza, kilkugodzinna rozprawa toczyła się z wyłączeniem jawności z uwagi na ważny interes prywatny wnioskodawcy. O to zawnioskował radca prawny skarżącego, a sęd się do tego przychylił.
Po wyjściu z sali sądowej Zbigniew Kuraś przyznał, że w okresie komuny jego rodzina doznała ciężkich krzywd.
- Zabrano mi dzieciństwo i młodość - stwierdził syn legendarnego partyzanta. - W życiu spotkało mnie wiele trudności. Dla mnie mój ojciec jest bohaterem narodowym. Życie oddał ojczyźnie. Zawsze wierzył w prawdę i prawdą się kierował. Kierował się wielkim patriotyzmem. Pragnę upamiętnic swojego ojca, a przede wszystkim przywrócic mu dobre miano.
Przyznał, że chce oczyścić swojego ojca z zarzutów stawianych mu przez niektóre środowiska.
Do dzisiaj postać tego legendarnego partyzanta budzi wiele kontrowersji. Dla jednych "Ogień" był bohaterem, dla innych wręcz przeciwnie.
Mecenas Anna Bufnal, radca prawny z Gdyni reprezentująca skarżącego przyznała po rozprawie, że termin kolejnej może zostać ustalony przez sąd po 30 stycznia 2018 roku.
- Znaczną cześć postępowania mamy za sobą. Tego postępowania nie można było dzisiaj zakończyć ze względów proceduralnych - skwitowała mówiła Bufnal.
Mecenas Bufnal nie chciała ujawniać szczegółów z przebiegu dzisiejszej rozprawy z uwagi na wyłączona jawność.
- Pan Zbigniew opowiedział dzisiaj na sali sądowej wspaniały kawał historii. Jesteśmy przekonani, że to wszystko, w swoim czasie będzie mogło przyczynić się do rozstrzygnięcia tych spornych elementów - dodała pani mecenas.
Syn "Ognia" domaga się od państwa polskiego 1 mln złotych zadośćuczynienia za represje, których, jego zdaniem doświadczył jego ojciec w okresie powojennym i dodatkowo 50 tys. złotych na upamiętnienie jego postaci.
Dzisiejsza rozprawa prowadzona była według zapisów Kodeksu Karnego, a nie Kodeksu Cywilnego.
- Sąd przesłuchał wnioskodawcę i dopuścił dowód z informacji, jakie posiada o działalności Józefa Kurasia Instytutu Pamięci Narodowej - mówi sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. - Sąd wyznaczył IPN-owi dwumiesieczny teremin na przekazanie tych informacji.
Józef Kuraś urodził się 23 października 1915 r. w Waksmundzie koło Nowego Targu w góralskiej rodzinie. Podczas kampanii wrześniowej 1939 r. walczył jako podoficer Wojska Polskiego przeciw jednostkom niemieckim, jak i słowackim. Później został żołnierzem w Organizacji Orła Białego i w ZWZ. W 1941 r. związał się z regionalną organizacją o nazwie Konfederacja Tatrzańska.
W czerwcu 1943 r. Niemcy zamordowali żonę Kurasia, 2,5-letniego syna i ojca, a następnie podpalili zabudowania, nie pozwalając ich gasić. Kuraś przyjął wówczas pseudonim "Ogień". Wtedy był on żołnierzem oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, później dowódcą Oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa - podległej ludowcom związanym ze strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego w Nowym Targu. W 1944 roku był też dowódcą oddziału egzekucyjnego Powiatowej Delegatury Rządu.
Po wojnie Kuraś walczył z komunistycznymi władzami. Najpierw dowodził oddziałem partyzanckim, który dokonywał akcji na Podhalu. "Ogień" zginął w lutym 1947 r. Według relacji świadków, osaczony przez funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ostrowsku usiłował popełnić samobójstwo. Zmarł w szpitalu w Nowym Targu. Miejsce jego pochówku dotychczas nie zostało odnalezione.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto