Opinia trzeciego biegłego potwierdziła, że sprawca wypadku, pomimo tego że nie miał prawa jazdy, nie mógł uniknąć tragedii. Tym samym 17-latek nie stanie na razie przed sądem.
- Powołany przez nas biegły w całości podtrzymuje opinie pierwszego biegłego - mówi Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu. - W podsumowaniu opinii czytamy, że kierujący samochodem nie ponosi odpowiedzialności za wypadek i za jego skutki.
Jak mówi prokurator Gabryś, od tej decyzji nie ma już odwołania. Sprawa może trafić drugi raz do sądu, tyle że w trybie cywilnym. Tutaj w roli prokuratora wystąpić może pełnomocnik rodziny Kaszyckich.
Jolanta Kaszycka, matka zmarłego tragicznie chłopca, jest zdruzgotana informacją o zakończeniu postępowania. - Trudno jest cokolwiek mówić i myśleć słysząc o tej decyzji - mówi przez łzy Kaszycka. - Nie ma sprawiedliwości na ziemi. Pokładam już jedynie nadzieję w Bogu. Żyłam nadzieją, że to będzie inaczej, że jednak ten chłopak stanie przed sądem. Jeszcze nie wie, czy z mężem wystąpią przeciwko sprawcy wypadku na drogę sądową z prywatnym powództwem.
Michał Kuźmicz, adwokat Kaszyckich, zaraz po otrzymaniu decyzji prokuratury zamierza ponownie wystąpić o podjęcie umorzonego postępowania, żeby uzupełnić opinie. Jak twierdzi, biegły nie odpowiedział na zasadnicze pytanie - czy kierowca zachował bezpieczną prędkość w miejscu, gdzie jest przejście dla pieszych.
Przypomnijmy - do wypadku doszło 17 października 2008 r. Na małego Krystiana, który od półtora miesiąca chodził do zerówki w szkole w Niedzicy, czekała mama. Pani Jolanta stała na chodniku przed wejściem do szkoły. Krystian był z siostrą po przeciwnej stronie jezdni. Matka, będąc pewna, że chłopiec może przechodzić, dała mu znak. Gdy dziecko było już przy chodniku, prawie przy niej, nagle ktoś w pobliżu krzyknął, że jedzie samochód. Chłopiec, zamiast biec w kierunku mamy, zawrócił. Wpadł wprost pod koła opla vectry, którym kierował 17-letni Marek K.
Nowotarska prokuratura umorzyła wtedy śledztwo po opinii biegłego, który uznał, że nie ma większego znaczenia to, że chłopak nie miał prawa jazdy, bo gdy dziecko wtargnęło na jezdnię, nie mógł uniknąć zderzenia. Rodzice odwołali się od tej decyzji, a Sąd Rejonowy w Nowym Targu przyznał im rację uchylając decyzję nowotarskiej prokuratury. Kaszyccy wynajęli swojego biegłego, innego powołała również prokuratura.