Jak tłumaczą kupcy, przez to ich obroty spadły nawet o 60 proc. Nowotarski magistrat zapewnia, że do bankructwa kupców nie dojdzie. Zdaniem urzędników obecnie nic nie stoi już na przeszkodzie, by wyremontowany rynek wraz z miejscami parkingowymi otworzyć na początku listopada.
Jeszcze w styczniu po obu stronach nowotarskiego rynku działał jeden z największych parkingów w mieście. Łącznie mogło zatrzymać się tu prawie 140 samochodów. - Ludzie są teraz wygodni, więc jak był parking to byli i klienci - mówi w rozmowie z "Krakowską" jeden z działających przy rynku sklepikarzy. - Choć kokosów nie było to przed remontem nie narzekaliśmy. Ruch się jakoś kręcił. Od kiedy zabrakło miejsc parkingowych, handel padł na łeb, na szyję.
W podobnym tonie wypowiadają się na rynku wszyscy. W sobotę nasz dziennikarz obszedł działające tu banki, sklepy, punkty usługowe, a nawet gabinety lekarskie czy kancelarie prawne. Pracownicy bądź właściciele tych punktów nie chcieli się przedstawiać - w obawie przed represjami, ale swego żalu nie kryją. - To prawda, dzięki magistratowi będziemy mieli piękny rynek i chwała za to burmistrzowi oraz jego urzędnikom - mówi jeden z przedsiębiorców. - Ale przy planowaniu prac budowlanych nikt nie brał nas pod uwagę. Postulowaliśmy remont rynku w etapach, tak by jakieś parkingi cały czas tu były.
Urząd się na to nie zgodził. Czekaliśmy więc do września, bo wówczas (według pierwszych zapowiedzi - przyp. red.) miały zakończyć się prace. Tak się nie stało. Północna część rynku była już jednak gotowa. Postulowaliśmy więc otwarcie tamtejszych parkingów. Magistrat też powiedział "nie". Skutkiem tego dalej wegetujemy z utargiem na poziomie 100-150 zł dziennie. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zwalniać pracowników.
- Nie mogliśmy przedwcześnie otworzyć części rynku, bo nie został on odebrany - mówi burmistrz Marek Fryźlewicz. - Jestem jednak przekonany, że obecny termin zakończenia prac, czyli 31 października, zostanie dotrzymany. Zresztą, gdyby nieprzewidziane okoliczności, rynek byłby już gotowy. Prace wstrzymali archeolodzy.
Rzeczywiście, po tym, jak w kwietniu ekipy budowlane odsłoniły ziemię na rynku, oczom pracujących ukazały się fundamenty ratusza ze średniowiecza, a po kilku tygodniach także ruin drugiej miejskiej budowli z XVI w. Na miejsce przybyli więc archeolodzy, którzy zabezpieczyli oba znaleziska. - Dopóki pracowali przy wykopaliskach, remont rynku w tym miejscu nie mógł być prowadzony - mówi burmistrz. - Z tego, co wiem, na dniach archeolodzy kończą jednak prace i będziemy mogli kontynuować roboty. Zrobimy wszystko, by skończyły się one w tym miesiącu.
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!