Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Objadą całą Polskę na rowerach, aby pomóc Mikołajkowi pokonać wroga

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Mikołajek Kowalski  mimo że ma 4 lata, nie chodzi samodzielnie, nie mówi. Lekarze do tej pory nie postawili żadnej diagnozy. Mama chłopca, Małgorzata Włodarczyk, nie przestała szukać przyczyny
Mikołajek Kowalski mimo że ma 4 lata, nie chodzi samodzielnie, nie mówi. Lekarze do tej pory nie postawili żadnej diagnozy. Mama chłopca, Małgorzata Włodarczyk, nie przestała szukać przyczyny Krystyna Trzupek
Rok temu Bartek Sułkowski przejechał 1111 km rowerem, by uzbierać na operację dla syna Stasia. 28 czerwca, w środę znów wyruszył. Razem z kolegą Arturem pokonują 2222 km dla chorego Mikołajka.

- Nigdy więcej - myślał Bartek, gdy rok temu wrócił z wyprawy rowerowej dla synka Stasia. - Ostatnia rzecz, na jaką kiedykolwiek się zdecyduje, to nie na moje siły - obiecywał sobie. Te 1111 km boleśnie odcisnęły się na każdym kawałku jego ciała. Ale po jakimś czasie w jego głowie zakiełkowała myśl, o kolejnej wyprawie, by w ten sposób pomóc komuś innemu i odpłacić dobrem za otrzymane dobro.

Mikołaj dla Mikołajka

35-latek długo zastanawiał się, dla kogo zorganizować wyprawę. Cichym bohaterem całej tej akcji jest właśnie 7-letni synek Staś, który opowiadał tacie o pewnym małym, chorym chłopczyku o imieniu Mikołajek, z którym chodzi do przedszkola.

- Zapytałem panie w przedszkolu i one także wskazały na Mikołaja - nadmienia mężczyzna. 35-latek nie zastanawiał się więc ani chwili dłużej.

- Zbiórka trafi do chłopca ze Starej Wsi - postanowił.

Tym razem w wyprawie Bartkowi będzie towarzyszył kolega - Artur Urbaniak z Wrocławia. Mężczyźni poznali się przez internet. Należą do wspólnej grupy miłośników dwóch kółek.

- Raz, w luźnej rozmowie powiedziałem Arturowi, że chciałbym przejechać dookoła Polski na rowerze, by komuś pomóc.

- Nie ma szans, żebym puścił cię samego - odpowiedział wtedy Artur. Kiedy myśl o wyprawie dla Mikołaja dojrzewała w głowie Bartka, mężczyzna podzielił się nią z kolegą. 35-latek był przekonany, że Artur nie będzie pamiętał o danej mu wtedy obietnicy. Mylił się. Odpowiedź Artura była jednoznaczna: Jedziemy razem, trzeba pomóc temu chłopcu!

2222 kilometrów dobra

Mężczyźni wyjechali 28 czerwca z Krakowa. Trasa będzie trwała 10 dni i przebiegać ma wzdłuż granic Polski tworząc pętlę. Na drodze takie przystanki jak Wrocław, Świebodzin, Trójmiasto, Rzeszów. Średnia dzienna do pokonania to około 230 km. Najdłuższy odcinek ma 300 km. Łącznie 2222 km.

- Nie chciałem robić powtórki z wyprawy, jakiej podjąłem się dla Stasia, chciałem, by ta akcja była zauważona, dlatego musiała być dłuższa - zaznacza Bartek.

Jak nadmienia mężczyzna, największy strach czai się w głowie. - Ja obiecałem mamie Mikołajka, że zrobię wszystko, żeby się udało. Gdybym się wycofał, wyszedłbym na tchórza. Ktoś powie, że teraz mam mniejszą motywację, niż wtedy, kiedy kręciłem dla syna. Nieprawda! Wręcz przeciwnie. Moja motywacja jest jeszcze większa, gdyż na swoich barkach wiozę zaufanie osób, których wiem, że nie mogę zawieść, nie mogę zdezerterować - dodaje.

A w sytuacjach, kiedy zmęczenie bierze górę, o wypadek nietrudno. Na drogach nie brakuje kierowców, dla których rowerzyści są nielubianym towarzyszem. Ale są i piękne momenty. Mężczyźni pojadą w symbolicznych koszulkach z napisem: 2222 km dla Mikołajka.

- To zawsze ludzi interesuje. Wiele osób na mojej poprzedniej wyprawie mijając mnie machało, kierowcy mrugali światłami, a kierowcy potężnych tirów podnosili ręce w geście uznania - nadmienia mężczyzna. Wyprawa zakończy się 8 lipca, w dzień urodzin Bartka. - Mam nadzieję, że uda mi się zrobić prezent Mikołajkowi - dodaje.

Plecak pełen nadziei

W plecaku ubranie, apteczka, maści przeciwbólowe, bandaże, wspomagacze. Obciążenie od 10 do 20 kg. Rowerzyści bardzo liczą tutaj na wsparcie sponsorów i ludzi dobrego serca, którzy zechcieliby ich wesprzeć na poszczególnych etapach trasy. A pomoc przyda się na każdym odcinku i w każdej postaci. Mężczyźni nie mają zorganizowanych wszystkich noclegów, nie zabierają ze sobą jedzenia, a co gorsza trasa od Trójmiasta jest im zupełnie obca.

W tym miejscu mężczyzna chce podziękować firmie #WhyteBikesPolska, która jako pierwsza zdecydowała się wesprzeć ich wyprawę udostępniając Bartkowi rower z najwyższej półki.

Syneczku! Co ci jest?

- Kiedy na świat przychodzi długo wyczekiwane dziecko człowiek oddycha spokojnie i myśli: maleństwo urodziło się zdrowe,badania są w normie, tak już będzie cały czas. Nic bardziej mylnego ... - opowiada Małgorzata Włodarczyk, mama Mikołajka. Mikołaj urodził się jako zdrowe dziecko. Do szóstego miesiąca życia rozwijał się prawidłowo. - Niejedna osoba zazdrościła mi tak spokojnego dziecka, a ja podświadomie cały czas czułam, że coś jest nie tak - dodaje pani Małgosia.

Nagle z dnia na dzień Mikołajek stał się senny, miewał w nocy napady nieutulonego płaczu, zaczął mniej przybierać na wadze. Nie raczkował. Nie było nawet gaworzenia, tylko całkowita, przeraźliwa cisza…

- Zaniepokoiły nas te objawy. Poruszyliśmy niebo i ziemię, byliśmy u kilkudziesięciu specjalistów z dziedziny neurologii, okulistyki, ale żaden z nich nie potrafił powiedzieć, na co synek jest chory - zaznacza pani Małgorzata. I tak jest do tej pory.

- Przez cztery lata jeździmy tak od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala, bez skutku, bez diagnozy, czasem już bez nadziei - wzdycha kobieta. Teraz, mimo że chłopiec ma 4 lata, wypowiada tylko pojedyncze sylaby, nie potrafi też samodzielnie chodzić. Lekarze jego wiek określają na 11 miesięcy.

Mikołaj to bardzo radosne dziecko. Płacze tylko jak jest głodny lub chce mu się spać. Uwielbia spacery, wspólne zabawy, zwłaszcza na huśtawce. - Wierzę, że kiedyś powie do mnie: kocham cię mamusiu - dodaje kobieta ze wzruszeniem.

Piątka od Mikołaja

Każdy dzień to walka z czasem. - Nikt nie jest w stanie powiedzieć nam, czy kiedykolwiek Mikołaj wyjdzie z tej choroby, czymkolwiek ona jest i czy zdoła dogonić rówieśników - nadmienia pani Małgosia. Lekarze uparcie powtarzają, że najważniejsza jest stała i systematyczna rehabilitacja, zajęcia z fizjoterapeutą, neurologopedą, z psychologiem, w tym badania pod kątem autyzmu. Niestety to wszystko przekracza możliwości finansowe jego rodziców.

Kiedy 31 maja panie z przedszkola zadzwoniły z wiadomością, że jest ktoś, kto chciałby przejechać całą Polskę, by pomóc w leczeniu Mikołajka, pani Małgosia nie wiedziała, co powiedzieć.

- Byłam w szoku, że ktoś obcy, kto nie zna ani mnie, ani mojego synka decyduje się na taki trud i poświęcenie, zupełnie bezinteresownie - wspomina.

Godz. 8.30. Czteroletni Mikołaj już czeka na przyjazd busa, który zawiezie go do przedszkola im. Biskupa Bednarczyka w Limanowej. Niecierpliwie przebiera w miejscu nóżkami.

- Mikołaj przybij piątkę - uśmiecham się do szkraba. Chłopiec, mimo że nie rozumie, co mówię, uśmiecha się a w jego oczach jest tyle ufności.

- Ten uśmiech to podziękowanie dla tych, którzy zechcą mu pomóc - wtrąca pani Małgosia.

Wszyscy, którzy chcieliby wspomóc wyprawę, proszeni są o kontakt z Bartkiem (tel. 501 855 018) lub redakcją (tel. 603 805 633). Każdy kto chciałby wesprzeć Mikołajka w walce z jego chorobą, może to zrobić poprzez stronę: www. siepomaga.pl/pokonacnieznanegowroga. Skarbonka opiewa na 25 tys. zł - to koszt rehabilitacji i wszystkich badań Mikołajka.

Zobacz też:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 9

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska