– Gdy „Zima w małym miasteczku” pojawiła się w Muzeum Narodowym w Krakowie, i rozwinięto go pierwszy raz, w oczach Aleksandry Krypczyk, naszej specjalistki od twórczości Maksymialiana Gierymskiego i kuratorki jego wystawy sprzed kilku lat zobaczyłem łzy wzruszenia. I nie dziwi mnie to: dla muzealników to wielka radość, gdy do zbiorów wracają dzieła tej klasy, dotąd uważane za zaginione – mówi dr hab. Andrzej Betlej, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie.
– Bardzo się cieszymy, że ten tak reprezentatywny obraz dla twórczości Maksymiliana Gierymskiego możemy dziś pokazać – dodaje.
Jak podkreślał wczoraj podczas swojego pobytu w Krakowie prof. Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego, dzieło udało się odzyskać dzięki współpracy muzealników z policjantami Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie i pracownikami resortu kultury. I właśnie dlatego wczoraj trojgu funkcjonariuszy Wydziału Kryminalnego wręczono odznaki honorowe „Zasłużony dla Kultury Polskiej” za szczególne zasługi w zakresie ochrony i zabezpieczania dóbr kultury.
Przypomnijmy, że już w listopadzie zeszłego roku małopolska policja otrzymała sygnał, że obraz podobny do poszukiwanego dzieła Maksymiliana Gierymskiego znajduje się w Krakowie. Dotąd podejrzewano, że praca ta (z roku 1872), zakupiona do zbiorów MNK w 1938 r., mogła spłonąć pod koniec II wojny światowej. Była bowiem zarekwirowana już w pierwszych dniach okupacji i stanowiła wyposażenie gabinetu Kajetana Muehlmanna, który nadzorował w GG grabież dzieł sztuki z polskich zbiorów, a następnie biuro Wyższego Dowódcy SS i Policji Friedricha-Wilhelma Kruegera. Gdy pracownicy muzeum weszli do budynku AGH (w którym mieścił się gabinet) w 1945 roku, zastali spalony pokój. Dzieło uznano za zaginione.
Tymczasem obraz został wycięty z ram. Przez wiele lat był zwinięty w rulon, wartswą malarską do wewnątrz, co spowodowało pękanie i osypywanie się warstwy malarskiej. – W pierwszym etapie musimy ustabilizować płótno: rozprostować je, podkleić miejsca spękań i odspojeń. Dopiero w drugim etapie przystąpimy do konserwacji estetycznej, czyli np. zdjęcie pożółkłego werniksu. Podejrzewamy, że konserwacja potrwa kilka miesięcy – zaznacza kierownik Pracowni Konserwacji Malarstwa i Rzeźby w Sukiennicach Elżbieta Zygier.
Płótno jest sygnowane, datowane i opatrzone numerami inwentarzowymi muzeum z 1938 r. Co więcej, ma na odwrocie znak firmy Richarda Wurm z Monachium, produkującej akcesoria malarskie, w której zaopatrywał się Maksymilian Gierymski.
– To wyjątkowe dzieło w twórczości malarza, tym cenniejsze, że otrzymał za nie mały złoty medal na wystawie w Berlinie. Inagrodę pieniężną, która tak go ucieszyła, że wydał dla przyjaciół z Monachium małe przyjęcie zakrapiane szampanem – mówi kustosz Aleksandra Krypczyk. Idodaje, że już wybrane zostało dla niego miejsce w Sukiennicach – w Sali Chełmońskiego, gdzie prezentowane są obrazy tego artysty oraz innych przedstawicieli tzw. szkoły monachijskiej.
KONIECZNIE ZOBACZCIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku, odc. 6 - Sznycel i schabowy
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto