Gdyby Wisła straciła obu zawodników, którzy są reprezentantami swoich krajów (Węgier i Słowenii), byłyby to dla drużyny bardzo duże straty. Trudno będzie je powetować przy obecnych możliwościach finansowych klubu.
- Stabilna, mocna obrona to podstawa. Jeżeli zespół zostałby osłabiony, odbije się to na wynikach i może być problem z miejscem w górnej ósemce - komentuje Marek Motyka, były piłkarz „Białej Gwiazdy”.
Guzmics to podstawowy stoper. Jego kontrakt z Wisłą kończy się w czerwcu. To ostatni moment, aby jeszcze na nim klub mógł coś zarobić. W spekulacjach na jego następcę wymienia się m.in. Macieja Wilusza, któremu w czerwcu kończy się kontrakt z Lechem Poznań. Tam jednak jest rezerwowym. W jesiennej rundzie Wilusz rozegrał tylko pięć spotkań w ekstraklasie.
W Wiśle z zawodników mogących grać na środku obrony pozostają jeszcze: Arkadiusz Głowacki, dla którego - ze względu na wiek - może to być już ostatnia runda w karierze, Maciej Sadlok (niewykluczone, że znajdą się chętni na jego transfer) oraz młodzi Alan Uryga, Piotr Żemło i Krystian Kujawa. - Trzeba pamiętać, że są kontuzje, kartki. Jeżeli odejdzie Guzmics, a i Głowacki nie mógłby grać, to będą problemy. Należy więc za wszelką cenę zatrzymać Sadloka. A zarząd klubu musi się już zastanawiać nad znalezieniem następcy Głowackiego - zaznacza Motyka.
Jović ma kontrakt do czerwca, z opcją przedłużenia. Jeżeli znajdą się chętni na jego pozyskanie, to Wisła na tym zarobi. Jego naturalnym zastępcą w zespole jest Jakub Bartosz.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska