WIDEO: Kraków przeciwny igrzyskom olimpijskim
Źródło: TVN24, X-News
Na inwestycje konieczne do przeprowadzenia igrzysk trzeba byłoby wydać ok. 16 mld zł, nie licząc kosztów utrzymania niepotrzebnych obiektów sportowych po zakończeniu 16-dniowych zmagań. Szantażowano Małopolan tym, że bez igrzysk nie mają co liczyć na ważne inwestycje drogowe, jak np. północna obwodnica Krakowa, czy rozbudowa zakopianki, które i tak im się należą i powinny, bez olimpijskiego bicza, zostać sfinansowane z budżetu państwa i dotacji unijnych.
Pomysłem ZIO zaraziło samorządowców i polski rząd, lobby sportowe reprezentowane przez byłą zawodniczkę snowboardu, a obecnie posłankę Jagnę Marczułajtis-Walczak.
Powstało stowarzyszenie Komitet Konkursowy Kraków 2022, które trwoniło publiczne pieniądze praktycznie bez kontroli. 36 tys. zł na garnitury i żakiety, 54 tys. na namiot na Rynku Głównym, gdzie agitowano za igrzyskami, 90 tys. na wyjazd członków komitetu na igrzyska do Soczi, 23 tys. zł na dmuchaną bramę ustawioną na Plantach (ci, którzy pod nią przechodzili, byli uznawani za zwolenników igrzysk. Wielu krakowian musiało kluczyć, bo nie chcieli brać udziału w tym propagandowym show).
Z kolei w biurze komitetu zatrudniano znajomych posłanki. Niektórzy pracownicy mieli pensje sięgające 8-9 tys. zł miesięcznie. Zatrudniano też ekspertów i wydawano pieniądze na dokumenty i analizy wymagane przez MKOl. Obłowiła się też szwajcarska firma, która 3,7 mln zł zgarnęła za prowadzenie miasta do igrzysk, a przy tym 79 tys. zł za projekt dziwacznego logo imprezy.
Co obiecywano? Tego dowiedzieliśmy się z również kosztownej kampanii promującej ZIO: 35 tys. miejsc pracy, rozwiązanie problemu smogu i korków, zarobek dla lokalnych przedsiębiorców, promocje miasta w świecie.
Doświadczenie takich miast jak Vancouver czy Turyn, wcześniejszych organizatorów igrzysk, pokazywały jednak, że miejsc pracy przybywa mniej niż planowano, podobnie turystów. Jednocześnie koszty organizacji turnieju i obiektów sportowych znacznie urosły, a dług tych miast się powiększył. O tym krakowscy urzędnicy woleli milczeć.
Milczeli też o tym, jak faktycznie igrzyska się organizuje, o tym, że w strefach kibica, gdzie dosłownie zamyka się widzów, handel prowadzić mogą tylko sponsorzy MKOl. Oslo, które później niż Kraków wycofało się z walki o ZIO, dostało listę zachcianek sportowych notabli. Zażyczyli sobie m.in. pełnego baru z alkoholem w czasie olimpijskich ceremonii, limuzyn z kierowcami, zakazu handlu na ulicach.
Arogancja urzędników zmobilizowała krakowian do wzięcia udziału w referendum, w którym prawie 70 proc. głosujących sprzeciwiło się robieniu z nich "dojnej krowy".
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
