O sprawie tajemniczej "szafy", w której przebywali ochroniarze polityka PiS pisaliśmy przed rokiem. Teraz okazało się, jak informuje Interia, nie były to jedyne środki bezpieczeństwa wprowadzane przez marszałka Kozłowskiego. Serwis dotarł do umów i faktur, które pokazują, że nie tylko gabinet szefa regionu, ale również pomieszczenia zajmowane przez innych polityków PiS w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego były regularnie sprawdzane od połowy 2021 roku. Detektywi opłacani z budżetu województwa szukali tam m.in. ukrytych mikrokamer, zagłuszaczy sygnału, podsłuchów na telefonach.
Rozmówcy Interii wskazują, że Witold Kozłowski miał na tym punkcie wręcz obsesję. Detektywi sprawdzali nie tylko pomieszczenia w UMWM, ale także mieszkania służbowe i prywatne polityka PiS.
Portal ustalił, że urzędowe wydatki na ochronę marszałka Kozłowskiego wyniosły co najmniej 220 tys. zł. Umowy były zawarte z kilkoma firmami detektywistycznymi, a miesięczne koszty tego typu usług wynosiły ok. 10 tys. zł.
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
