Gdy policjanci przyjechali na przystanek u zbiegu ulic Krakowskiej i Braci Żmudów, mundurowi zastali autobus i oczekującego na ich przyjazd kierowcę wraz z 5-latkiem. W międzyczasie dyżurny tarnowskiej komendy odebrał zgłoszenie od mocno zdenerwowanej mieszkanki miasta, która twierdziła, że jej nastoletni syn wrócił do domu bez młodszego braciszka.
- Policjanci zaopiekowali się maluchem i ustalili, że tego dnia, zajmująca się kilkumiesięcznym dzieckiem mama chłopca, nie mogąc opuścić domu, poprosiła starszego syna o odebranie brata z przedszkola. Chłopcy wsiedli razem do autobusu, ale na przystanku w pobliżu domu wysiadł tylko starszy z nich. Kiedy 14-latek wrócił sam do domu i uświadomił sobie co się stało, nie mógł opanować zdenerwowania - zaznacza asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie.
Mundurowi przekazali 5-latka zdenerwowanej matce. - 5-latek w towarzystwie opiekunów w mundurach czuł się doskonale, przekonywał, że bardzo lubi policjantów i chce być tacy jak oni. Do momentu przekazania go mamie, przez cały czas ochoczo z nimi konwersował - przyznaje rzecznik policji.
Na koniec policjanci zwrócili uwagę kobiecie, która zobowiązała się do osobistego odbierania młodszego synka z przedszkola.
ZOBACZ KONIECZNIE
WIDEO: Nie daj się chorobie lokomocyjnej! O czym pamiętać?