Środa, 16 kwietnia. Z samego rana wychodzimy z redakcji. Teoretycznie chcemy kupić papierosy. Faktycznie zakup ma jednak sprawdzić, jak sprzedawcy z Zakopanego będą reagować na zmodernizowane polskie banknoty, które NBP wpuścił do obiegu dopiero 7 kwietnia. Okazuje się, że z nową walutą zwykły zakup urasta do rangi wielkiego problemu.
W pierwszym kiosku, który odwiedzamy, sprzedawczyni chętnie podaje nam towar. Gdy dajemy jej jednak w zamian nowiuteńki, sztywny banknot 100-złotowy (z nowymi oznaczeniami zabezpieczeniami), długo trzyma go w rękach.
- Kurczę... Z tymi pieniędzmi chyba jest coś nie tak - wyznaje nam szczerze. - Wyglądają jakoś dziwnie. Kolory banknotu są intensywniejsze. Nie przyjmę ich od pana, bo boję się, że to fałszywka - dodaje kobieta, której tłumaczymy, że kilka dni temu nowa seria banknotów została wpuszczona do obiegu i powinna o tym słyszeć.
- Słyszałam o tym - przyznaje zmieszana kobieta. - Dokładnie nie wiem jednak, na czym mają polegać zmiany. Dlatego wolę nie ryzykować. Jeśli nie ma pan "starych" banknotów, to odmawiam sprzedaży. Obiecuję jednak, że dziś wieczorem doczytam w internecie o nowych złotówkach.
Niezrażeni idziemy więc dalej. Niestety... W kioskach ruchu na ul. Jagiellońskiej i Witkiewicza sytuacja się powtarza. Dlatego kolejne kroki kierujemy już do sklepów spożywczych. W pierwszym przy ulicy Tetmajera sprzedawczyni też rozpoznaje, że nasz banknot jest nowy. Nie odmawia jednak jego przyjęcia, bo jak wyjaśnia, czytała, że pieniądze mają być trochę inne. Sukces odnosimy też w "Biedronce". - Jest pan jednym z pierwszych klientów z nowymi banknotami - mówi dziennikarzowi "Krakowskiej" kasjerka. - My jednak nie robimy problemu z ich przyjmowaniem, bo każda z nas odbyła stosowne szkolenie i nowe banknoty umie rozpoznać. Moim zdaniem ta nowa "stówka" jest nawet ładniejsza - śmieje się kasjerka.
Nasz test pokazuje jednak dobitnie, że osoby, które w najbliższym czasie będą płacić na Podhalu zmodernizowanymi banknotami, mogą mieć problemy. Choć to niezgodne z prawem, kasjerzy mogą odmówić ich przyjęcia.- I mnie to nie dziwi - mówi Edward Tybor, prezes Banku Spółdzielczego w Bukowinie Tatrzańskiej. - Przy takich zmianach jak ta obecna uruchamia się zawsze cała masa oszustów. Ludzie boją się, że padną ich ofiarą i dlatego są przesadnie ostrożni. Myślę jednak, że gdy tylko nowych pieniędzy będzie w obiegu więcej, problemy się skończą.
Do tego czasu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Jak mówią pracownicy kolejnego z banków (tym razem w Zakopanem), od tygodnia codziennie odwiedza ich kilkanaście osób, którzy pokazują zmodernizowane banknoty o nominale 10, 20, 50 czy 100 złotych. Proszą specjalistów o sprawdzenie, czy nie są one fałszywe. - A że nie jest to łatwe, przekonałem się przed kilkoma dniami - śmieje się Marian Graca, zakopiański biznesmen. - Wówczas z plikiem pieniędzy poszedłem do jednego z zakopiańskich wpłatomatów. Maszyna odrzuciła te nowe, twierdząc, że są fałszywe. Nie były to fałszywki. A jak wytłumaczyła mi obsługa banku, do którego należy wpłatomat, specjaliści nie zdążyli go przeprogramować na nowe banknoty.
