Czy śledczym uda się odnaleźć 50 innych starodruków skradzionych mnichom siedem lat temu? Po raz pierwszy od lat jest na to szansa. Bo może przesłuchani w tej sprawie mężczyźni, którzy sprzedali dzieło św. Tomasza, naprowadzą policjantów na trop złodziei. A przypomnijmy, że ta sprawa przed laty zakończyła się skandalem, zwolnieniem z funkcji ówczesnego przeora Maksymiliana i wprowadzeniem w klasztorze komisarza.
Starodruk trafił do Poznania kilka dni temu. Antykwariusz kupił książkę wartą (szacunkowo) kilkadziesiąt tys. zł za... 200 zł. Może to wzbudziło jego podejrzenia i poszedł na policję. - Okazało się, że ten starodruk jest na liście skradzionych dzieł polskiej policji i Interpolu. To cenna książka, w Polsce jest ich tylko cztery - mówi podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Policjanci z Poznania ustalili, że dzieło przechodziło z rąk do rąk za marne grosze. Wśród kupców byli trzej mężczyźni z Chodzieży i jeden z Obornik. Policjanci rozpytali ich, skąd mają książki. Nie przedstawili im zarzutów kradzieży ani paserstwa, bo postępowanie nie wykazało, że mają coś wspólnego z aferą na Bielanach. Ale śledczy dochodzą, skąd stara książka trafiła do tych mężczyzn. A że u mieszkańca Obornik znaleziono również broń i amunicję, można przypuszczać, że zamieszana jest w to większa grupa.
Policjanci są pewni, że starodruk jest autentyczny. Świadczy o tym m.in. to, że w podczerwieni odkryli zamazane napisy mogące świadczyć o tym, że książka pochodziła właśnie z Bielan.
Bielański przeor o. Marek Szeliga (kiedyś komisarz po o. Maksymilianie) bardzo się ucieszył na wieść, że bezcenne dzieło po śledztwie trafi z powrotem do klasztoru. - Chciałbym, by inne też do nas wróciły. Stanowiły cenną kolekcję - podkreśla.
Jego poprzednik stracił stanowisko po tym, jak nie dopilnował biblioteki. Śledztwo wykazało też, że o. Maksymilian ( w cywilu Witold K., zrzucił habit) zabrał do domu m.in. meble i krucyfiks z klasztoru. Został za to skazany w 2011 r. Złodziei z biblioteki nie znaleziono.
Obecny przeor współpracował z policjantami z grupy ds. kradzieży dzieł sztuki z Krakowa. Udało się ustalić np., że złodziej nie był totalnym amatorem (brał bardzo cenne druki z rycinami, mapami i rysunkami), ale też nie profesjonalistą, bo ukradł też dzieła niezbyt dużej wartości.
Tamto śledztwo z powodu niewykrycia sprawców zawieszono. - Ale wciąż szukamy dzieł, które wtedy zaginęły. Może teraz będzie łatwiej trafić na ich trop - mówi nadkom. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Konkurs na najładniejsze zdjęcie matki z dzieckiem! Weź udział i zgarnij nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!