https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ojców: Rzeka Prądnik znika w butelkach i oponach

Katarzyna Ponikowska
Zwały śmieci tworzą się na Prądniku co kilkaset metrów - podkreśla Tomasz Major
Zwały śmieci tworzą się na Prądniku co kilkaset metrów - podkreśla Tomasz Major Katarzyna Ponikowska
Rzeka Prądnik, która płynie przez gminę Zielonki i Ojcowski Park Narodowy, w niektórych miejscach przypomina wysypisko śmieci. Turystów i mieszkańców straszą wystające z wody opony, butelki po olejach samochodowych i napojach, opakowania po lekach. Odpady są zagrożeniem dla cennych przyrodniczo terenów i bobrów.

- Nie wiem, jak można dopuścić do takiej sytuacji - oburza się Tomasz Major, podróżnik, który mieszka w Grębynicach od pół roku. Na dzikie rzeczne zwały śmieci natknął się, kiedy spływał kajakiem Doliną Prądnika. Odpady gromadzą się głównie w tzw. zastoiskach, gdzie węższa rzeka i połamane gałęzie tworzą zapory.

- Musiałem przenosić kajak na drugą stronę zebranego na rzece brudu, bo nie dało się tego ominąć. Dużo pływam, nie tylko po Polsce, ale również po świecie i nigdzie nie widziałem takiego bałaganu - podkreśla.
Śmieci zostawiają w lesie zarówno turyści, jak i lokalni mieszkańcy. - Ludziom nie chce się segregować śmieci, mimo iż służby gminne odbierają je od nas za darmo. Wolą odpady spalić w piecu lub wywieźć do lasu - ubolewa mieszkanka Brzozówki.

Dyrekcja Ojcowskiego Parku Narodowego przyznaje, że śmieci są dla nich dużym problemem. - W rzece, jak i w całym parku można znaleźć wszystko - styropian, butelki, nawet stare materace. Kiedy jest większy deszcz i woda wzbiera, brud spływa rzeką do parku - zauważa Józef Partyka, zastępca dyrektora OPN. Jednocześnie podkreśla, że pracownicy regularnie sprzątają okolice potoku. - Codziennie wywozimy kilkanaście worków śmieci - mówi Partyka.

Gorzej z odcinkiem rzeki, który przepływa przez gminę Zielonki, poza granicami parku narodowego. Śmieci w tym rejonie nie ma kto sprzątnąć. Poszczególne urzędy przerzucają na siebie odpowiedzialność za czystość Prądnika. - Jako gmina częściowo finansujemy sprzątanie. Odpady z rzeki ochotniczo usuwali strażacy. Teraz mamy zbyt okrojony budżet - mówi Małgorzata Fordymacka, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej i dodaje, że za rzekę odpowiedzialny jest Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie. Ten z kolei podkreśla, że zarząd reaguje tylko wtedy, kiedy pojawia się zagrożenie zatorem.

- Mamy 8 tys. km cieków wodnych. Nie jesteśmy w stanie być wszędzie. Takie rzeczy powinny porządkować służby gminne - odpowiada Bogusław Borowski, dyrektor MZMiUW. Obiecał jednak "Gazecie Krakowskiej" sprawdzić najbardziej zanieczyszczone miejsca. - Opony są dużym problemem, na pewno wyślę tam ludzi. Jeśli będą zagrożeniem, zostaną uprzątnięte - podkreśla.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gacek
Karać, karać i jeszcze raz karać. Społeczeństwo należy wychowywać tylko przez kieszeń. Mieszkam w dolinie Prądnika i często pod swoją bramą znajduję podrzucone puste plastykowe butelki.
G
Gacek
Karać, karać i jeszcze raz karać. Społeczeństwo należy wychowywać tylko przez kieszeń. Mieszkam w dolinie Prądnika i często pod swoją bramą znajduję podrzucone puste plastykowe butelki.
a
accord
Nie tylko w Prądniku płyną zwały śmieci. Wszystkie dolinki potoków i rzek wokół Krakowa są systematycznie zasypywane śmieciami. Zużyte opony od samochodów i traktorów, meble (fotele i wersalki) stare okna, materiały po remontach i resztki po budowach, słoiki szklane i butelki PET. I to nie turyści je wyrzucają ale okoliczni mieszkańcy. Im piękniejsze są domy i podwórka właścicieli, tym więcej jest śmieci w okolicy Będkowic. Brzoskwini, Morawicy, Zelkowa i innych miejscowości. Panuje zasada - to co poza moim ogrodzeniem jest już nie moje i może tam być śmietnik. Niektóre mniejsze krasowe dolinki są zasypane śmieciami jak wysypisko w Baryczy. Śmieci po budowie i remontach wywozi się na łąki i wyrzuca do przydrożnych rowów okolicznych lasów. Można zauważyć, że tam gdzie powstają nowe domy w okolicy natychmiast pojawiają się sterty śmieci po budowie. Ale na podwórku rośnie piękna skoszona trawka i kwitną kwiaty. Porządek - ale tylko do ogrodzenia.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska