Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Obywatel żyje już swoim życiem

Jerzy Stuhr
Andrzej Banas
Co słychać u "Obywatela"? Jak mu się wiedzie? Już dawno nie rozmawialiśmy o tym Pańskim najnowszym filmie, który przestał już być nowy, odkąd pojawił się na płytach DVD.

Jest zasada, że po kilku miesiącach od premiery film pojawia się na DVD. Czyli praktycznie zmienia się tylko sam sposób dotarcia do widza. Ale niezależnie od tego - cały czas trwa festiwalowe życie tego tytułu i jego ciągły kontakt z różnymi widowniami. Mogę nawet powiedzieć, że dla "Obywatela" zaczyna się teraz intensywny okres. Trzy tygodnie temu wróciłem z festiwalu w Lizbonie, a jest to festiwal motywów żydowskich w filmach. I tam właśnie "Obywatel" był zaproszony.

Od początku swojego festiwalowego życia "Obywatel" wywołuje sporą potrzebę rozmowy. Bardzo się z tego cieszę, bo bardzo lubię rozmawiać z widzami. A w przypadku tego filmu bardzo często jest to rozmowa o historii, o zawiłych jej meandrach i o tym, co i jak się pamięta. Podobnie było i tym razem w Lizbonie. Mówiłem o tym dziwnym fenomenie, jakim jest antysemityzm bez Żydów. Jest to polski, powojenny wytwór. A moje pokolenie, które urodziło się tuż po wojnie, jest tego bardzo dobrym przykładem.

To o naszym pokoleniu się mówiło, że wprawdzie antysemityzm wyssaliśmy z mlekiem matki, ale w ogóle nie znaliśmy Żydów. To właściwie prawda. Bo przecież nawet ja sam dopiero w 1968 się dowiedziałem, kto z moich kolegów był takiego pochodzenia. A stało się to dopiero wtedy, gdy koledzy zaczęli wyjeżdżać, wyrzuceni z kraju z biletem "w jedną stronę".

Przedtem tego nie wiedziałem. Zresztą w ogóle się tym nie interesowałem. Pokolenie naszych rodziców wiedziało, bo znało rodziców tych wszystkich naszych kolegów. A Żydzi bardzo do mojego ojca lgnęli, lubili, gdy on prowadził ich sprawy, przecież ojciec był prokuratorem. I Żydzi zjawiali się u niego jako petenci. O tym też mówiłem. I bardzo było mi miło, gdy widziałem żywe zainteresowanie filmem.

Miałem też przyjemność uczestniczyć w uroczystym pokazie "Idy". Ponieważ twórców nie było, więc zostałem poproszony, aby rzecz przedstawić. Czułem się zaszczycony, bo to piękny film. Świadomy, skupiony, oszczędny. Nigdy nie wzbudzał on we mnie żadnych asocjacji politycznych. On jest tak piękny formalnie, taki pochylony nad człowiekiem, że odsuwa w głęboką dal jakąkolwiek pokrętną historię. Raczej patrzymy, że oto ktoś chce dotrzeć do prawdy. I dlatego najbardziej niezwykła w całym dramacie jest ta tragiczna postać, którą gra Agata Kulesza. Tragiczna i głęboka.

Wcześniej był polski festiwal w Chicago, gdzie "Obywatel" został nagrodzony jako najlepsza komedia. Dodatkowym rezultatem tej nagrody jest zaproszenie na polski festiwal do Nowego Jorku. Będzie to miało miejsce 1 maja. Jeśli mi się uda, to pojadę. Także i dlatego, że znowu jest wtedy szansa na rozmowę. To mogłoby być ciekawe, gdyby w Nowym Jorku ktoś miał na sali odmienne poglądy, niż te wyrażane na filmie. Wtedy rozmowa bywa bardziej gorąca.

Pod koniec lutego był pokaz "Obywatela" w Sejmie. A mówiąc dokładniej, dla ludzi z Sejmu, bo teraz odbywa się to w kinie Kultura na Krakowskim Przedmieściu. Było sympatycznie, bo przyszli ci, którzy chcieli ten film zobaczyć. Ci, którzy bez oglądania wiedzieli, że jest to utwór antypolski, to nie przyszli. Bardzo mi było milo, gdy pani minister Omilanowska gratulowała mi filmu, została na dyskusji, było sporo posłów, był marszałek Sikorski z całą rodziną, też z synami, bardzo było dużo młodzieży, głównie z takich klas, w których uczą się filmu.

Co czeka "Obywatela" w najbliższym czasie? Mamy zaproszenie do Kijowa - na dni filmu polskiego (to 14 i 15 kwietnia), potem ma się odbyć pokaz filmu w Wiedniu, po nim konkursowy pokaz na festiwalu w Wiesbaden. Bardzo lubię ten festiwal: kilka lat temu byłem tam w jury, potem prezentowałem film. A prosto z Wiesbaden, "Obywatel" jedzie do Holandii: Rotterdam, Amsterdam, a stamtąd, ewentualnie, ten wspomniany powyżej Nowy Jork i … Moskwa. Ale o festiwalu w Moskwie mówiliśmy przed tygodniem.

Na ogół zawsze jeżdżę z moimi filmami. Jest to obowiązek, tego wymagają producenci i dystrybutorzy. Ale niezależnie od tego - film żyje już własnym życiem i zawsze jest radość, gdy jest to życie barwne.

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska