Ołeksandr Usyk wygrał z Dereckiem Chisorą i chce zebrać wszystkie pasy wagi ciężkiej

Sytuacja w wadze ciężkiej ostatnimi czasy jest całkiem ciekawa. Wszystko wskazuje na to, że pojawił się mocny kandydat do mistrzowskich walk z Anthonym Joshuą (23-1, 21 KO) i Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO). Ołeksandr Usyk (18-0, 13 KO) w królewskiej kategorii wagowej zadebiutował rok temu, rozbijając przeciętnego Chazza Witherspoona (38-4, 29 KO), prawdziwy chrzest bojowy przeszedł jednak w sobotę w Londynie - miejscu, gdzie w 2012 r. został mistrzem olimpijskim.

Po zdobyciu wszystkich pasów wagi junior ciężkiej, Usyk zdecydował się na większe (dosłownie i w przenośni wyzwania). Kiedy w pierwszych rundach cięższy o ponad 17 kg Dereck Chisora (32-10, 23 KO) zaczął czysto trafiać, Ukrainiec mógł żałować tej decyzji. Jak przystało na prawdziwego mistrza, nie poddał się jednak i z każdą rundą zyskiwał przewagę nad Anglikiem, którego mocny początek kosztował wiele sił. Sędziowie punktowali 117:112, 115:113 i 115:113, choć tylko pierwszy werdykt wydaje się oddawać przebieg walki. Przynajmniej dla większości obserwatorów.

- To duży zawód. Byłem na 100 proc. przekonany, że wygrałem - twierdził Chisora.

- To był prawdziwy test. Dereck jest duży, silny i bardzo twardy. Spodziewałem się jednak, że będzie jeszcze trudniej. Co dalej? Chcę być mistrzem świata i zunifikować pasy tak samo, jak w wadze cruiser - dodał po walce 33-letni Usyk, który zwyciężając zyskał miano pretendenta do pasa WBO posiadanego (obok tytułów WBA Super i IBF) przez Joshuę - innego mistrza olimpijskiego z Londynu, ale w kategorii superciężkiej (Usyk wygrał w dywizji ciężkiej).

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze