Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Przejście przez Emalię połączyłoby osiedla z centrum miasta

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Ponikowska
Jest pomysł, by przez fabryczne działki jeździły autobusy. To dałoby oszczędności na komunikacji. Niestety, od trzech lat nie ma porozumienia między burmistrzem a właścicielem terenów.

Wraca temat wykonania drogi przez prywatny teren Olkuskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych „Emalia” w Olkuszu. Ułatwiłaby ona życie nie tylko mieszkańcom os. Pakuska i Młodych, którzy mogliby łatwiej dostać się pieszo do centrum miasta. Nowy trakt pozwoliłby także obniżyć koszty funkcjonowania komunikacji miejskiej. Autobusy muszą bowiem obecnie nadrabiać spory odcinek drogi, by ominąć fabryczne tereny.

Brakuje kilkaset tysięcy
Nowa droga zaczynałaby się przy bramie OFNE na al. 1000-lecia obok marketu budowlanego, mijałaby Gminny Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, przecinała tory i łączyła się za nimi z ul. Partyzantów. Stamtąd jest już blisko do dworca PKP czy ul. Kazimierza Wielkiego.

Droga, o której mowa, istnieje, ale jest obecnie wykorzystywana sporadycznie, wtedy, kiedy otwarte są bramy zakładu OFNE Emalia. - Czasem korzystam z tego przejścia, ale tylko w ciągu dnia. Potem brama jest zamknięta - mówi jeden z przechodniów spotkany niedaleko torów. - Zresztą strach byłoby tu chodzić po zmroku, bo nie ma odpowiedniego oświetlenia - zauważa.

Nowa trasa mogłaby być jednak nie tylko świetnym skrótem dla przechodniów, ale też ulicą, która odciążyłaby inne przeładowane już autami trakty, jak ul. Kazimierza Wielkiego, al. 1000-lecia i wiadukt w ciągu drogi krajowej nr 94. - Można by też puścić tędy autobusy, co znacznie skróciłoby trasę linii kursujących pomiędzy os. Pakuska i centrum. Obecnie prowadzą one naokoło przez drogę 94 - podkreśla Wojciech Panek, radny, który wysłał w tej sprawie interpelację do burmistrza Olkusza, Romana Piaśnika.

Zwraca uwagę, że to obniżyłoby koszty funkcjonowania Związku Komunalnego Gmin „Komunikacja Międzygminna”. Jest to obecnie tym bardziej istotne, bo nie będzie zakładanych przez burmistrza oszczędności na komunikacji. Miały one wynikać ze zmiany statutu ZKG „KM”, na co jednak nie zgodzili się radni z Bolesławia i Klucz. Gmina Olkusz musi więc teraz dodatkowo znaleźć ok. 500 tys. złotych.

Brak porozumienia
Michał Latos z olkuskiego magistratu przyznaje, że takie przejście byłoby ciekawą alternatywą. Jednocześnie informuje, że burmistrz kilkukrotnie wysyłał już w tej sprawie pisma do właściciela terenu. Interweniował w tej sprawie jeszcze jako olkuski radny. - Ostatnie pismo z prośbą o spotkanie zostało wysłane w październiku 2016 r. Niestety, nie dostaliśmy na nie odpowiedzi - mówi Michał Latos. - To teren prywatny i jeśli właściciel nie chce się z nami spotkać, mamy związane ręce - dodaje.

Fragment rynku. Widoczna wieża ciśnień i kościoła św. Andrzeja

Zobacz, jak wyglądał Olkusz przed laty i jak zmieniało się S...

Wiesław Cader, właściciel terenu twierdzi jednak, że jest otwarty na rozmowy. Jego zdaniem, burmistrz zamiast wysyłać pisma, mógłby po prostu się z nim spotkać, bo to szefowi gminy powinno najbardziej zależeć na tym, aby umożliwić przejazd przez Emalię. - Tymczasem zamiast rozmawiać ze mną, on utrudnia mi życie - mówi Wiesław Cader. Za przykład podaje fakt, że kiedy w 2015 r. OFNE Emalia zaczęła mieć kłopoty finansowe, przedsiębiorca prosił o rozłożenie na raty podatku, żeby zapłacić na czas pracownikom. Na konta siadł jednak komornik. - Od trzech lat proszę o przekształcenie działki na moim terenie, żebym mógł rozwinąć firmę zajmującą się auto złomem i dać pracę ludziom, bezskutecznie - mówi olkuski przedsiębiorca.

Radny Panek nie zamierza odpuszczać tej sprawy. Planuje jeszcze interweniować. - To bardzo ważny dla Olkusza temat. Czasem burmistrz musi wyjść z biura, porozmawiać, a nie tylko wysyłać pisma - uważa radny.

Lata świetności i upadku olkuskiej „Emalii”
* Fabryka Naczyń Emaliowanych powstała w 1907 r. Rok później jej filia została otwarta również w Wolbromiu. Dzięki fabrykom założonym przez Petera Westena, obydwa miasta wkroczyły na drogę rozwoju przemysłowego. Na początku XX wieku, kiedy minęły czasy „srebrnego miasta”, Olkusz zaczynał przypominać małe, zapomniane miasteczko. To Peter Westen, właściciel fabryki sprawił, że do miasta zaczęli się zjeżdżać ludzie z okolicznych wiosek. Wybór Olkusza nie był przypadkowy. Przed przedsiębiorcą otwierał się bowiem chłonny rynek rosyjski, na którym mógł sprzedawać swe produkty bez ponoszenia kosztów ceł. Atutem była też linia kolejowa i położenie w pobliżu przemysłowego Zagłębia i Śląska. Mieszkańcy ziemi olkuskiej, przez wiele wieków związani z górnictwem, mieli także odpowiednie kwalifikacje, by zacząć pracować w fabryce.

* W sierpniu 1958 wybuchł pożar, w wyniku którego spłonęło 25 proc. powierzchni produkcyjnej. Od 1965 r. zaczyna się intensywna rozbudowa i modernizacja zakładu. Kolejno oddane zostają do użytku wydziały wyrobów lakierowanych, wyrobów aluminiowych i teflonowych, wanien tłoczonych i zlewozmywaków emaliowanych oraz wydział narzędziowy. Wybudowano również nowoczesną oczyszczalnię ścieków i budynek administracyjny.

* W latach 70., w czasach swojej świetności, fabryka w Olkuszu zatrudniała 6 tys. osób, a w Wolbromiu - ponad 2 tys. osób.
Westen bardzo dbał o swoich pracowników. Dostawali bezpłatne mieszkania, nie płacili za opał, wodę czy prąd. Na terenie olkuskiej fabryki działał bardzo tani sklep, gdzie nie naliczano marży. Każdy zatrudniony w fabryce otrzymywał kilka razy w roku „przydział” naczyń. Właściciel fabryki płacił też za podręczniki szkolne. Przy zakładzie funkcjonował dom kultury, kino i drużyny piłkarskie. Początki boisk i kompleksu sportowego na Czarnej Górze to także zasługa Petera Westena.

* Mimo okresowych trudności, strajków, konieczności redukcji pracowników, fabryki trwały na rynku. Nie zostały zamknięte nawet podczas drugiej wojny światowej. Z czasem fabryka podzieliła się na dwie spółki: OFNE Emalia SA (produkująca wanny) i Emalia Olkusz SA (produkująca garnki). Emalia Olkusz zatrudniała ponad 200 pracowników. W 2014 r. ogłosiła upadłość. W OFNE pracowało ok. 100 osób.

* Problemy OFNE Emalii zaczęły się w 2014 r. W lipcu 2014 r., kiedy Emalia Olkusz (producent naczyń) ogłosiła upadłość, również w OFNE Emalia SA odczuwalne było załamanie rynku zbytu. Wcześniej dużą część towaru wysyłano na Ukrainę. Kiedy to się skończyło, trzeba było ograniczyć produkcję. Ostatnie auto z dostawą pojechało na Ukrainę w grudniu 2013 r. Szef firmy robił wszystko, żeby szukać nowych rynków zbytu.

W kwietniu 2015 r. pisaliśmy o tym, że około 100 pracowników OFNE Emalia SA nie dostało przed świętami wielkanocnymi wypłat. Konto firmy zajął komornik. Właściciel zapewniał jednak, że OFNE znów zaczyna wychodzić na prostą. Zamówienia zaczynały spływać i była duża szansa, że firma odbije się od dna. Niestety, nie udało się. Zaprzestano produkcji wanien, brodzików i zlewozmywaków.

* Od 2016 r. na terenie OFNE Emalia rozwijana jest działalność cukiernicza. Na terenie OFNE Emalia fukcjonuje też market budowlany. Szef OFNE zapewnia, że większość osób zatrudnionych przy produkcji wanien wciąż ma pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska