https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Wiemy już, że skażenie nastąpiło na wodzie pobranej z kopalni

Przyczyną skażenia wody w powiecie olkuskim była zła jakość tzw. wody surowej dostarczonej z kopalni do procesu uzdatniania. Dzięki natychmiastowej reakcji skażenie nie objęło całej sieci wodociągowej. Gdyby tak się stało 80 tys. osób mogłoby zostać bez wody na wiele dni.

- Zanieczyszczenie nastąpiło na wodzie surowej tzn. wodzie pobranej z kopalni - informuje Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olkuszu. Woda ta trafiła do Stacji Uzdatniania Wody przy ul. Wspólnej w Olkuszu. Jak zapewniają wodociągi, nie doszło do zanieczyszczenia sieci wodociągowej zaopatrującej cztery gminy: Olkusz, Bukowno, Bolesław i Klucze.

Teraz planowane jest powołanie zespołu eksperckiego, który skontroluje stan ujęcia wody. Wizja lokalna na terenie kopalni Olkusz odbędzie się we wtorek, 16 lutego o godz. 8. Wezmą w niej udział m.in. szefowie wszystkich gmin objętych działaniami kryzysowymi. Obecnie trwa wyjaśnianie przyczyn pogorszenia jakości wody surowej podanej do Stacji Uzdatniania Wody.

Specjaliści zapewniają, że woda jest już czysta i nadaje się do picia. Dla bezpieczeństwa nadal jest chlorowana, a badania będą jeszcze powtórzone kilka razy. Mieszkańcy mimo to mają wątpliwości. Uważają, że w tak szybkim tempie trudno jest oczyścić całą sieć wodociągową. Boją się, że znów będą zmuszeni stać w kolejce do beczkowozów.

Dementują plotki
Afera z zanieczyszczoną wodą wywołała burzę wśród mieszkańców powiatu olkuskiego. Pod tekstami, które ukazywały się na stronie internetowej „Gazety Krakowskiej” posypały się liczne komentarze. Część z osób nie uwierzyła, że woda jest już czysta. - W poniedziałek, 8 lutego w wodzie wykryto bakterie, we wtorek, 9 lutego ogłoszono, że woda jest zdatna do spożycia. Czy sanepid może zagwarantować, że woda w naszych kranach jest bez bakterii? - pyta jeden z internautów. - Każdy wie, a tym bardziej Sanepid powinien to wiedzieć, że przynajmniej trzy dni woda powinna być chlorowana i po tym czasie prawdopodobnie można jej dopiero używać. Dla świętego spokoju i oszczędności dla gminy najlepiej zrobić szybką akcję i uważać, że sprawa jest załatwiona. Ludzie i tak we wszystko uwierzą - komentuje.

Sanepid wyjaśnia, że osoby, które snują teorie spiskowe, nie znają technik badania wody. - Kiedyś wykonywało się testy wody trzy doby. Dziś dysponujemy szybkimi testami - wyjaśnia Agata Knapik, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Olkuszu.

Błyskawiczna reakcja
Jak dodaje, z problemem udało się szybko uporać tylko i wyłącznie dzięki temu, że Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olkuszu bada jakość wody co 24 godziny. - Można było szybko zareagować i podziałać chlorem. Pracowaliśmy całą dobę - mówi Knapik. Woda na końcówkach sieci została spuszczona, żeby chlor mógł dotrzeć wszędzie. - Gdyby woda była badana co tydzień i zanieczyszczenie nie byłoby tak „świeże” jak w tym wypadku, woda mogłaby być niezdatna do spożycia nawet dwa tygodnie - przyznaje Knapik.

Dzięki natychmiastowemu chlorowania Stacji w Olkuszu oraz prewencyjnie zbiorników Parcze, Małobądz i całej sieci, problem został rozwiązany u źródła tj. na olkuskiej stacji.

Mieszkańcy i burmistrz Olkusza Roman Piaśnik uważają, że PWiK mimo wszystko powinien zrekompensować straty finansowe, które ponieśli mieszkańcy. Nie tylko wydawali pieniądze na butelkowaną wodę. W niektórych gospodarstwach trzeba było spuszczać z bojlerów spore ilości wody. Konieczne zdaniem mieszkańców są też wymiany filtrów.

Fragmenty odpowiedzi od PWiK, którą otrzymała „Gazeta Krakowska”:
„W naszej ocenie usunięcie problemu nastąpiło w możliwie najszybszym czasie. Nie była możliwa wcześniejsza reakcja z naszej strony, gdyż Przedsiębiorstwo ujmuje wodę kopalnianą, którą musi uzdatnić, a następnie przesłać do sieci wodociągowej. Zanieczyszczenie nastąpiło na wodzie surowej tzn. wodzie pobranej z kopalni. Wyniki analiz próbek możliwe są do odczytania po 24 godzinach od pobrania. Jest to najszybsza znana metoda badania. Na obecną chwilę zabezpieczenia, którymi dysponujemy pozwalają na najszybszą z możliwych reakcji.
Utrudnienia, których doznali mieszkańcy 8 i 9 lutego wynikały z działań prewencyjnych na okoliczność stwierdzenia obecności bakterii na źródle wody. Działania te musiały zostać podjęte ze względu na dobro mieszkańców. Woda, którą otrzymywali mieszkańcy w naszej ocenie nie mogła w żaden negatywny sposób wpłynąć na sprzęty gospodarstwa domowego. Przedsiębiorstwo dostarczało beczkowozami wodę oraz wodę konfekcjonowaną do czasu potwierdzenia przez wyniki badań laboratoryjnych braku obecności bakterii w sieci wodociągowej. Nie mając pewności, co do rozprzestrzenienia się bakterii nie mogliśmy pozwolić na narażenie zdrowia mieszkańców. (…)
Patrząc na ostatnie zdarzenia, widzimy potrzebę przeanalizowania i doprecyzowania działań w sytuacjach kryzysowych w trybie pilnym w konsultacji z Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym oraz innych Służb Gminnych i Powiatowych.”

Będą kontrole szamb
Zanieczyszczenie bakteriami E.coli może powstać, kiedy wylane „na dziko” szambo lub ścieki przedostaną się do sieci.

W 2016 r. będzie więcej kontroli, czy właściciele posesji mają podpisane umowy na odbiór zawartości szamb. Ma to ograniczyć proceder wylewania nieczystości „na dziko” za przysłowiowy płot sąsiada. - W roku 2015 zaplanowane kontrole odbywały się sporadycznie, zwykle na skutek sygnałów o nieprawidłowościach pochodzących od mieszkańców czy PWiK lub na skutek zmian parametrów chemicznych wody w zlewni studni głębinowych - informuje Marek Lasek, komendant olkuskiej Straży Miejskiej.

Problem opróżniania szamba „na dziko” dotyczy zwykle sołectw. W miastach - w Olkuszu i Bukownie oraz w centrach Kluczy i Bolesławia sieć kanalizacyjna jest dobrze rozbudowana. Część z donosów o nielegalnym opróżnianiu szamb straż miejska otrzymuje od niezadowolonych z takiego procederu sąsiadów. W skali 2015 roku było to jednak kilkanaście przypadków. Wiele z szamb na wsiach jest nieszczelnych. Dlatego konieczne są regularne kontrole.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
Stanley
Trzeba górnikom w ZGH Olkusz postawić na dole , na poziomie urobku , szalety typu TOI- TOI , to wtedy woda w ujęciu kopalnianym będzie bez bakterii e-coli i innych pochodnych i ilość jtk/ na 100ml wody , będzie oscylowała wokół zera. Nie będą wtedy fekalia spłukiwane do studzienki rurociągu ssawnego odwadniania kopalni z wody napływowej, wykorzystywanej po uzdatnieniu w ZUW PWiK do picia.
W powiecie olkuskim podziemne cieki wodne , tworzące m. in. zlewisko w ZGH Olkusz , znajdują się na głębokości co najmniej 5- pięciu metrów i nie może dostać się do nich bakteria e-coli pochodząca z wylewanych na pola szamb albo gnojowic od zwierząt ciepłokrwistych. Bakterie e- coli mogą dotrzeć max. do 3,5 metra w głąb gleby , gdzie w efekcie końcowym następuje ich całkowita neutralizacja w krótkim czasie. Niech PWiK nie szuka dziury w całym i próbuje zwalić winę na indywidualne gospodarstwa z szambami i zbiornikami gnojowic , wpływając swą postawą na urzędników gminnych w celu wymuszenia . wbrew prawu , zawarcie umów z firmami do wywozu szamb , posiadającymi wozy asenizacyjne , które to wozy są w użytkowaniu PWiK i też chciały by zarabiać i wywozić naturalny nawóz do oczyszczalni ścieków , a ta żeby mogła sprzedawać humus. Zgodnie z prawem wodnym wywóz odpadów - nieczystości komunalnych do 5 m sześciennych na dobę, nie wymaga pozwolenia wodno - prawnego i po jeszcze asekuracyjnej neutralizacji , np. Biolatrinem , może być wylewany do użyźnienia gleby (na pola) w odległości 100 m od drogi publicznej - lini zabudowy.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska