Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osman Chavez. Śpiewał, tańczył i grał na bębnie

Rozmawiała Justyna Krupa
Chavez był ostatnio wypożyczony do chińskiego Qingdao Jonoon
Chavez był ostatnio wypożyczony do chińskiego Qingdao Jonoon Andrzej Banaś
Osman Chavez wraca do Wisły Kraków i zamierza przekonać do siebie trenera Franciszka Smudę. Czy to jedna nie jest misja niemożliwa?

Planuje Pan pojawić się w styczniu w Polsce, by rozpocząć z Wisłą przygotowania do sezonu?
Jak najbardziej. Mam ważny kontrakt z Wisłą i zamierzam się stawić na pierwszym treningu. W połowie stycznia będę już sobie biegał w Myślenicach po boisku.

A co z klubami z Hondurasu? Media w Pana ojczyźnie rozpisują się, że chciałyby Pana zatrudnić Real Espana, CD Motagua i CD Platense. Oczywiście, gdyby rozwiązał Pan wcześniej umowę z krakowskim klubem.

Owszem, istniałaby taka możliwość. Działacze Realu Espana zorientowali się, że chętnie zostałbym na dłużej w ojczyźnie, bo w lutym ma się urodzić moje trzecie dziecko. Z tego właśnie względu rozważałem możliwość pozostania w Hondurasie, by być przy porodzie i tak dalej. Real jest w lepszej sytuacji finansowej, choć Platense to też była jedna z opcji. Jednak mam ważny kontrakt z Wisłą i teraz jedyne, co mogę zrobić to czekać, aż wydarzy się coś konkretnego. A przede wszystkim stawić się w styczniu w Krakowie.

Pańska rodzina nie wolałaby, żeby Pan jednak nie wracał do Polski?

Sądzę, że niestety - niezależnie od tego, jak bardzo bym chciał zostać z rodziną w Hondurasie - nie mogę sobie na to pozwolić i ostatecznie lepiej będzie, jeśli w najbliższym czasie przylecę do Krakowa. Tak, bym wypełniał moje obowiązki wynikające z kontraktu z Wisłą i już pierwszego dnia przygotowań pojawił się na treningu. Będę walczył o miejsce w składzie.

Trener Franciszek Smuda nie robi Panu w wywiadach wielkich nadziei.

Jasne, ale zamierzam walczyć o miejsce w składzie. Zobaczymy, kto na nie w praktyce zasłuży. Kto więcej biega, kto lepiej kryje, kto wyżej wyskakuje itd. Sezon jest długi i zamierzam czekać na swoją szansę.

A jak z Pańską formą? Grę w chińskiej lidze zakończył Pan przecież dwa miesiące temu.

Oczywiście pracuję nad formą indywidualnie, ale też trenowałem z moim byłym klubem, czyli CD Platense. Chcę się pokazać w Krakowie w jak najlepszej kondycji.

Co jeszcze porabiał Pan przez ostatnie dwa miesiące? W praktyce miał Pan wakacje.
Oczywiście oddawałem się mojej pasji, czyli ewangelizowaniu. Bycie pastorem traktuję jako powołanie od Boga. Dlatego po powrocie z Chin podróżowałem po Hondurasie oraz Stanach Zjednoczonych i przekazywałem ludziom słowo Boże. Towarzyszył mi m.in. mój znajomy, Olivier, który śpiewa muzykę chrześcijańską w stylu reggae. Cieszę się, gdy ludzie wokół mnie przełamują się i płaczą jak dzieci, bo czują się wreszcie wolni np. od uzależnień, chorób i innych problemów. I czują, że w końcu mogą przyjąć Boga do swojego serca. W ciągu tych kilku tygodni odwiedziliśmy m. in. Nowy Jork, w tym Bronx, oraz New Jersey.

I jak wrażenia z Bronxu? Ta część Nowego Jorku regularnie pojawia się w zestawieniach najbardziej niebezpiecznych dzielnic świata.
E, moim zdaniem to jakaś niepotrzebna psychoza. Są tam miejsca, gdzie człowiek może spacerować ciemną nocą i nic się nie dzieje. Już to sprawdzałem. Czuję się tam bezpiecznie, jakbym się tam urodził.

Na zdjęciach z tych wydarzeń umieszczonych na portalu społecznościowym można zobaczyć Pana z mikrofonem w ręce. Wygląda, jakby Pan śpiewał.

Na takich spotkaniach religijnych śpiewam, tańczę, a nawet gram na bębnie. Jest to instrument typowy dla naszej kultury, więc siłą rzeczy umiem sobie z nim radzić. No cóż, dobry misjonarz musi się znać na wszystkim po trochu (śmiech).

W jednym z wywiadów dla honduraskich mediów wyznał Pan nawet, że to kościół jest dla Pana bardziej "naturalnym środowiskiem", niż boisko. To prawda?

To fakt. Wiadomo, na boisku trzeba w każdej sekundzie być bardzo czujnym, uważać na wszystko. Uważać, by dobrze grać, by postępować zgodnie z zasadami fair play. Musisz zwracać uwagę nawet na to, jak manifestujesz swoją radość. Tymczasem w domu Bożym można sobie pozwolić na naturalność, na nieskrępowaną radość. Cieszą mnie obie te aktywności, ale łatwiej mi cieszyć się tą religijną stroną mojego życia. Dlatego właśnie, że ona oferuje spokój i miłość. A tymczasem na boisku trzeba być jednak agresywnym, skoncentrowanym, poważnym i pełnym napięcia. Inna rzecz, że moim zdaniem obie te rzeczy są powiązane ze sobą - ewangelizacja i świat futbolu. Sądzę, że Bóg w pewien sposób nagradza mnie na boisku za to, że głoszę Jego przesłanie wśród ludzi.

Nie rozważał Pan przejścia w tym momencie na piłkarską emeryturę i zajęcia się na poważnie tylko ewangelizacją albo ewentualnie prowadzeniem jakiegoś biznesu?

Jasne, w przyszłości będę to rozważał, ale na razie chcę jeszcze przez pięć-sześć lat pograć w piłkę. A na emeryturze będę mógł już w pełni zająć się głoszeniem słowa Bożego.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska