https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Jest akt oskarżenia w sprawie pobicia dziennikarza "Gazety Krakowskiej" w Energylandii

Małgorzata Gleń
arch. Gazeta Krakowska
Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu sporządziła akt oskarżenia przeciwko 37-letniemu mężczyźnie, który w marcu pobił dziennikarza „Gazety Krakowskiej”, gdy ten próbował zrobić zdjęcie budowanych urządzeń w Energylandii. Dokumenty w tej sprawie wczoraj zostały wysłane do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu, gdzie będzie toczył się proces.

- Zebrane materiały dowodowe są na tyle przekonujące, że sporządziliśmy akt oskarżenia - mówi Mariusz Słomka z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu.

Akt oskarżenia obejmuje dwa czyny: uszkodzenie apartu fotograficznego dziennikarza (art. 288 par. 1 Kodeksu Karnego) oraz naruszenie nietykalności cielesnej dziennikarza (art. 217 par. 1 Kodeksu Karnego). Za pierwszy czyn grozi od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia, drugi podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Obydwa powyższe przestępstwa są ścigane na wniosek pokrzywdzonego, ale w związku z tym, że dziennikarz wykonywał w czasie pobicia zlecone mu obowiązki prokuratura objęła dochodzenie ściganiem z urzędu.
Większa ochrona prawna dla dzienniarzy

Oskarżony nie przyznał się do winy.

Przypomnijmy. Chcieliśmy napisać, jak Park Rozrywki Energylandia mocno się rozrasta. Wtedy prace trwały przy głównej drodze Oświęcim - Zator. Dziennikarz z aparatem fotograficznym szedł poboczem i robił zdjęcia, jak powstaje wielki rollercoaster.
Dziennikarz został pobity pod Energylandią

Po wysokiej konstrukcji wspinało się kilku ludzi, głównie w żółtych kurtkach. Inni byli na dole. W pewnym momencie w stronę dziennikarza zaczął

potężnie zbudowany mężczyzna w niebiesko-granatowej kurtce z logo Energylandii. Coś krzyczał. Łatwo sforsował płot i przeskoczył płytki rów.

Dziennikarz zdążył jeszcze krzyknąć, kim jest i że ma redakcyjne zlecenie na zdjęcia. Nieznajomego to nie uspokoiło. Zażądał oddania aparatu fotograficznego, a kiedy reporter objął ręką sprzęt i odmówił, dostał cios w głowę. Uderzeń było jeszcze kilka, część w głowę, reszta w tułów.

Napastnik ciągle krzyczał „dawaj aparat!”, groził, że ustali, gdzie mieszka nasz dziennikarz, i że go dorwie. Na przemian popychał na drogę z jadącymi samochodami i przyciągał, próbując wyszarpać sprzęt fotograficzny. Do dziennikarza dochodziły też krzyki z budowy. Jak twierdzi, wynikało z nich, że robotnicy boją się, że po opublikowaniu zdjęć wyjdzie na jaw, że pracują bez zabezpieczeń.

Po zdarzeniu Park Rozwyki Energylandia zapewniał, że jeżeli okoliczności sprawy potwierdza się, wyciągnie konsekwencje wobec pracownika. Potem zamilkł. Nie odpowiada na żadne pytania.

Klucze. Pustynia Błędowska będzie turystycznym hitem. Zobacz...

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
maniek
as g...no to mendę obchodzi
G
Gość
Może pracowali bez zabezpieczeń, może na "czarno". Czy PIP czyli Państwowa Inspekcja Pracy zbadała sprawę? To trochę przygnębiające, że powołane instytucje nie palą się do ustalenia przyczyny i podania tego do wiadomości publicznej
b
bandzior
i czasem sami biorą sprawy w swoje ręce. Jesteśmy narodem bandziorów?
B
Brukselka
Niezależnie od tego, co mu się wydawało, pobić może tylko bandzior. Normalny człowiek, wg którego ktoś robi coś nielegalnego, wzywa Policję, a nie rusza na niego z pięściami.
m
mik
niektórym sie wydaje,ze jest jeszcze PRL,gdzie nie wolno było robić zdjęć mostów,niektorych budynków,juz nie piszę o obiektach wojskowych czy zakładów pracy,jak np huta im lenina. Facet z budowy poprostu przejał sie swoja rolą
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska