https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Oświęcim. Ludzie walczą z gminą o działkę, z której ich wywłaszczono. Chcą ją odzyskać

Helena i Roman Tatarowie zapowiadają, że dopóki starczy im sił, będą walczyć o odzyskanie działek, które „od zawsze” należały do dziadków i rodziców pana Romana. Teraz, zgodnie z wpisem do ksiąg wieczystych, działki należą do miasta Oświęcim. Urząd do wczoraj nakazał małżeństwu opuścić część terenu, gdzie Tatarowie mają ogródek warzywny. Ci nie zgodzili się.

Chodzi o dwie parcele przy ul. Makuszyńskiego. Działki leżą obok wału przy Sole. Blisko hektar ziemi dziadek pana Romana kupił od Żydówki Ireny z Matznerów Winerowej. Pod koniec życia przekazał działki w ręce syna, który uprawiał tu rolę i prowadził gospodarstwo. W 1976 r. rodzina została wywłaszczona z działek na cele publiczne. Za 25 arów działek budowlanych dostali zapłatę. Reszta nie została zagospodarowana i nie dostali w zamian nic, więc Tatara – ojciec nadal na tej ziemi gospodarzył.
Roman Tatara w 1999 r. otrzymał pismo z urzędu o nakazie opuszczenia działek i doprowadzeniu terenu do stanu pierwotnego.
– Przecież ziemia należała od dziesięcioleci do mojej rodziny – mówi Roman Tatara. – Jak nam nic za nią nie zapłacili, niech ją oddadzą.
Tatarowie postanowili walczyć o swoje. Złożył pismo do starostwa, bo ten urząd odpowiada za zwroty wywłaszczonych ziem.
– Odpisali mi, że nie dostanę działek z powrotem – mówi pan Tatara. Wtedy rozpoczął batalię, która trwa do dziś.
– Wzywają tu coraz to innego geodetę, co chwilę zmieniają numery działek, mierzą coś, odgradzają, dzielą. Tak chcą zamieszać, żeby nie dało się później ustalić, co i jak ma być w rzeczywistości. A potem umorzyć postępowanie – twierdzi Tatara i pokazuje dwa grube pliki dokumentów z mapami, na których faktycznie widnieją różne oznaczenia działek i różnie przebiegają ich granice.
Sąsiedzi Tatarów przyznają, że przed laty sporna ziemia należała do tej rodziny i nawet po wywłaszczeniu wciąż ją uprawiali.
– Razem z ojcem Romana orałem te działki i suszyłem tu siano – mówi Stanisław, znajomy rodziny.
Co bardziej dziwi, kawałek dalej mieszka inny sąsiad, któremu też w latach 70. odebrano ziemię, ale oddano co do centymetra kilka lat temu.
– Nie miał żadnych problemów, a tu Roman musi walczyć. Niesprawiedliwe to wszystko – dodaje sąsiad.
W 2010 r. zapadł prawomocny wyrok przyznający Urzędowi Miasta prawa własności jednej ze spornych działek (tej z ogródkiem warzywnym).
Mimo to Tatarowie liczą, że uda im się ją odzyskać. Walczą też o pozostałe nieruchomości. Sprawa sporu między mieszkańcem miasta a urzędem trafiła do wojewody. Urzędnicy w Krakowie mają czas do końca sierpnia, by przeanalizować wszystkie dokumenty, włącznie z tymi sprzed lat. Potem sprawa może znów wrócić do sądu.
– Jak spadkobiercy dworków i pałaców chcą odzyskać swoje budynki, to oddaje się im je, niezależnie czy jest w nich przedszkole, ośrodek zdrowia czy jeszcze coś innego. A gdy zwykły szarak, jak ja, chce odzyskać kawałek ojcowizny, która i tak do niczego miastu nie jest potrzebna, to musi walczyć latami. Nie stać mnie na adwokata – mówi rozgoryczony Roman Tatara.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ader
własnośc nie własność ani urzedasom, ani jemu nic na tej ziemi robić nie wolno! Dwa skoro to tyle lat trwa ... sorry nie wierze w niewinnosc tego gościa (NIE BRONIE URZEDASÓW!!!! ZEBY BYLO WIADOMO) skoro ma wyrok/nakaz- mozna sie odwołac, jesli nie tu to tam! mamy jeszcze Trybunał w Strasburgu. jest pewny swego-niech walczy, a o kase sie nie martwi
o
obserwator
Czy chłop czy nie chłop. Własność jest własność. Gdyby miasto uznało, że elewacja budynku jest jego własnością i wolno mu wywiesić tam reklamy wielkopowierzchniowe zasłaniając przy okazji okna lokatorom też byłoby wszystko ok? Szanujmy wreszcie czyjąś własność a nie pozwalajmy w imię wyższych racji rozporządzać cudzą własnością urzędnikom. Jest ochrona wałów to proszę kupić sporną ziemię i zabronić wówczas sobie samemu korzystania z tej ziemi.
a
ader
Jest cos takiego jak strefa ochrony wałów. Zgodnie z przepisami na tym terenie nie wolno sadzić drzew, kopać studni, sadzawek, wbijać pali czy nawet jeździć konno. Nie wolno robić niczego, co mogłoby osłabić wał lub grunt obok niego. wiec niech sie chłop nie dziwi, ze uprawiac jej tez nie wolno!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska