Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Major Piotr Szewczyk uznany za niewinnego. Sąd wojskowy unieważnił wyrok sprzed 71 laty na żołnierza Armii Krajowej [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Przed wybuchem II wojny światowej major Szewczyk pełnił służbę w policji. We wrześniu 1939 roku dowodził kompanią karabinów maszynowych Policji Państwowej, która broniła mostów Poniatowskiego i Kierbedzia w Warszawie. W listopadzie 1939 r. przedostał się przez Słowację na Węgry. Stamtąd wrócił do okupowanej Polski jako kurier, aby w styczniu 1940 r. ponownie dotrzeć do Armii Polskiej tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji
Przed wybuchem II wojny światowej major Szewczyk pełnił służbę w policji. We wrześniu 1939 roku dowodził kompanią karabinów maszynowych Policji Państwowej, która broniła mostów Poniatowskiego i Kierbedzia w Warszawie. W listopadzie 1939 r. przedostał się przez Słowację na Węgry. Stamtąd wrócił do okupowanej Polski jako kurier, aby w styczniu 1940 r. ponownie dotrzeć do Armii Polskiej tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji Zbiory Adama Cyry
Sam bohater nie doczekał sprawiedliwości. Zmarł 28 stycznia 1988 roku w wieku 79 lat. Lata prześladowań i inwigilacji ze strony komunistycznej Służby Bezpieczeństwa sprawiły, że był bardzo nieufny wobec innych ludzi. Nie lubił opowiadać o swoich losach

Zbrodniczy wyrok stalinowskiego sądu wydany w 1947 roku na majora Piotra Szewczyka, żołnierza Armii Krajowej, cichociemnego został wreszcie unieważniony. Pochodzący z Babic k. Oświęcimia bohaterski żołnierz został wówczas skazany na karę śmierci. Potem zamieniono mu ją na 15 lat więzienia. Niestety sam nie doczekał tej sprawiedliwości dziejowej. Zmarł w 1988 roku.

Na początku września tego roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej - Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu ostatecznie unieważnił wyrok byłego Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 7 maja 1947 roku. - Major Piotr Szewczyk za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego został wówczas skazany na karę śmierci - przypomina dr Adam Cyra historyk z Oświęcimia, autor publikacji o cichociemnym z Babic. - W ten sposób sprawiedliwości dziejowej wobec majora Szewczyka stało zadość - dodaje.

Szczęśliwa siostra

Ostatni wyrok warszawskiego sądu bardzo ucieszył siostrę Piotra Szewczyka Zofię Zużałek, która otrzymała postanowienie unieważniające powojenny wyrok na jej brata. Dzisiaj ma 96 lat i mieszka w Niemodlinie. Jej szczególnie ciężko było pogodzić się z tą niesprawiedliwością wobec Piotra Szewczyka.

Sama w czasie okupacji niemieckiej była zaangażowana w niesienie pomocy więźniom obozu Auschwitz-Birkenau. Jako dwudziestoletnia wówczas dziewczyna pracowała na Rynku w sklepie obuwniczym „Bata”. Niemcy często wykorzystywali więźniów do różnych prac na terenie miasta. Pani Zofia zostawiała im we wcześniej umówionych miejscach jedzenie. Za tę działalność w 2011 roku została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Losy starszego brata były także dla niej bardzo bolesnym przeżyciem. Wszyscy, którzy mieli okazję poznać niezwykłą historię życia majora Piotra Szewczyka, zastanawiają się, dlaczego dopiero po tak wielu latach udało się naprawić wielką krzywdę wobec majowa.

Sam bohater nie doczekał sprawiedliwości. Zmarł 28 stycznia 1988 roku w wieku 79 lat. Lata prześladowań i inwigilacji ze strony komunistycznej Służby Bezpieczeństwa sprawiły, że był bardzo nieufny wobec innych ludzi. Nie lubił opowiadać o swoich losach.
- Każdą rozmowę ze mną kończył słowami: Proszę o mnie nic nie pisać - mówi Adam Cyra, któremu z trudem udało się z czasem nakłonić majora Szewczyka do zwierzeń.

Wrócił jako cichociemny

Piotr Szewczyk urodził się 9 września 1908 roku w Babicach. Wychował się w atmosferze tradycji niepodległościowych. Odznaczał się też wielką sprawnością fizyczną. Przed wybuchem II wojny światowej pełnił służbę w policji. We wrześniu 1939 roku dowodził kompanią karabinów maszynowych Policji Państwowej. W listopadzie 1939 roku przez Słowację przedostał się na Węgry.
Stamtąd wrócił najpierw do okupowanego kraju jako kurier, aby w styczniu 1940 roku ponownie dotrzeć do tworzonej we Francji przez gen. Władysława Sikorskiego Armii Polskiej.

W lutym tego samego roku, jako dowódca plutonu uczestniczył w Norwegii w ramach alianckiego korpusu ekspedycyjnego w walkach o Narwik. Za bohaterstwo w tej bitwie został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Po klęsce Francji przedostał się latem 1940 roku do Anglii, gdzie najpierw został wcielony do Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, a następnie rozpoczął służbę w 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej gen. Stanisława Sosa­bowskiego.

Odszedł z jej szeregów w styczniu 1941 roku, zgłaszając się na ochotnika na kilkumiesięczne szkolenie cichociemnych. Był jednym z 579 żołnierzy zakwalifikowanych do zrzutu w Polsce. W sumie najpierw z Anglii i Włoch wysłano do kraju 316 skoczków. Trafił tutaj w lutym 1943 roku, otrzymując przydział do Kierownictwa Dywersji Okręgu Lwów AK.

W Polsce zorganizował szereg akcji bojowych. We wrześniu 1944 roku pod przybranym nazwiskiem Piotra Skotnicy wstąpił w szeregi Ludowego Wojska Polskiego. Po dwóch miesiącach w obawie przed zdemaskowaniem, jako byłego oficera AK, zdezerterował.

Kara śmierci

Na początku listopada 1945 roku został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa wraz z płk. Janem Rzepeckim i innymi osobami z pierwszego kierownictwa organizacji „Wolność i Niezawisłość”. Stalinowski sąd wojskowy w wyroku wydanym 7 maja 1947 roku stwierdził, że od lipca do listopada 1945 roku na terytorium Polski i poza jego granicami działał na szkodę państwa jako łącznik Komendy Głównej WiN, przenosząc pocztę i meldunki w specjalnie do tego przygotowanej papierośnicy i pędzlu do golenia.

Do tego będąc w Londynie rozmawiał o stosunkach panujących w kraju. Na tej podstawie sąd uznał, że brał udział w „związku mającym na celu obalenie demokratycznego ustroju Państwa Polskiego”. Uznał go także winnym m.in. posiadania bez zezwolenia broni palnej oraz samowolne opuszczenie szeregów LWP.

W sumie wymierzył mu łącznie karę śmierci. Decyzją ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta zamieniono mu ją na 15 lat więzienia. - Mieszkańcy rodzinnych Babic zebrali kilkaset podpisów pod prośbą o ułaskawienie Piotra Szewczyka - przypomina Adam Cyra.

Z więzienia we Wronkach wyszedł na wolność 8 maja 1956 roku. Za jego murami pozostawił tragiczne przeżycia. Przez wiele lat nie chciał do nich wracać ani wcześniejszych swoich losów. - Przełomem był wyjazd w październiku 1987 roku do kwatery swojego byłego kolegi majora Jana Piwnika, dowódcy zgrupowania AK w Górach Świętokrzyskich. Tam spotkał innych żołnierzy AK i wtedy się otworzył - mówi oświęcimski historyk.

Jak dodaje, wyrok uniewinniający Warszawskiego Sądu Okręgowego zapadł w 110 rocznicę urodzin cichociemnego z Babic.

Żołnierze z garnizonu Oświęcim wsławili się bohaterstwem w k...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska