Wcześniej miasto wywiozło śmieci z posesji Jana Skrzypaszka i wystawiło mu za to rachunek, na prawie 200 tys. zł. W efekcie obciążona została hipoteka jego domu. Pan Jan nie wie, co z nim teraz będzie. - Sam ten dom budowałem. Dlaczego mnie tak traktują? - pyta bezradnie mężczyzna.
Wójt podczas programu dał do zrozumienia, że nie jest to przypadkowe działanie. Poinformował, że zakupem działki zainteresowana jest Galeria Niwa.
Kierownictwo handlowego centrum wydało oświadczenie, w którym zaprzecza, aby było zainteresowane zakupem działki pana Jana. - „Oznacza to, że wypowiedź pana Alberta Bartosza zawiera nieprawdziwe informacje, przedstawia zafałszowany obraz rzeczywistości, i wprowadza widzów w błąd, sugerując nieuczciwość osób prowadzących Galerię Handlową Niwa i jako taka jest bezprawna. W związku z tym informuję, że stosowne kroki prawne zmierzające do ochrony dobrego imienia Galerii zostały już podjęte” - czytamy.
Albert Bartosz przyznaje, że w swojej wypowiedzi faktycznie się pomylił. Gdy zauważył błąd, jeszcze przed emisją programu wystosował do Telewizji Polskiej pismo w sprawie usunięcia fragmentu jego wypowiedzi lub poinformowania widzów o pomyłce. Twórcy programu nie uwzględnili jednak jego prośby. - Niestety, pomyliłem dwóch zbieraczy - ubolewa wójt.
Zaznacza, że galeria interesowała się zakupem działki od innego „zbieracza”, mieszkającego przy ul. Młyńskiej w Oświęcimiu, czyli za jej płotem.
Oświęcimianie nie pozostawiają na wójcie suchej nitki. - Od kogoś na takim stołku można by się spodziewać, że pomyśli, zanim coś powie - denerwuje się Michał Kocot z Oświęcimia.
Z kolei Andrzej Zatorski podkreśla, że po emisji programu wójt długo grzał się w blasku chwały na swoim profilu na Facebooku. - Nadal nie napisał, że to wychwalanie go jako jedynej nadziei na ujawnienie prawdy to bzdura. Wiele stracił w moich oczach - mówi.
Wielu ludzi uwierzyło w słowa wójta i w internecie krytykują galerię. Dziś na Facebooku Albert Bartosz ma wydać oświadczenie w tej sprawie.