Na początku maja w klatce pojawił się drażniący zapach. Lokatorzy szybko ustalili jego źródło. Okazało się nim mieszkanie na ostatnim piętrze bloku. Zaalarmowali policję i straż pożarną. Strażacy próbowali dostać się do mieszkania najpierw przez balkon, jednak bezskutecznie. Weszli dopiero po wycięciu dziury w drzwiach. Tan znaleźli ciało 39-letniego właściciela, który popełnił samobójstwo. Nie żył od około trzech tygodni, jego zwłoki znajdowały się w głębokim rozkładzie.
- Zostawił wpis pożegnalny na facebooku. Załamał się po rozstaniu z konkubiną - mówi Ewelina Niedziela.
Jak podkreślają lokatorzy bloku, nie była to jego pierwszy próba samobójcza. Nie rozumieją, dlaczego nikt z rodziny nie pomógł sąsiadowi. Zmarły osierocił syna. - To był bardzo spokojny człowiek. Nigdy go nie było słychać - podkreśla Brygida Kotlarczyk.
Ciało nieżywego mężczyzny zostało zabrane, natomiast problem nieprzyjemnego zapachu pozostał. Zarządca nieruchomości, firma Mediator poinformowała zaniepokojonych ludzi, że to na właścicielu mieszkania spoczywa obowiązek przeprowadzenia dezynfekcji i remontu. Obecnie trudno jednak wskazać, do kogo ono należy.
Do tej pory przeprowadzona została tylko częściowa dezynfekcja w lokalu, gdzie znajdowało się ciało. Konieczne jest wykonanie w całym mieszkaniu. Aby to zrobić, trzeba jednak najpierw wynieść wszystkie rzeczy. - Żeby pozbyć się tego zapachu, należy zerwać tynki i posadzkę. Trzeba też wymienić drzwi wejściowe - informuje Marcin Bylica z firmy, która zajmuje się dezynfekcją mieszkania.
Rodzina i bliscy zmarłego w dalszym ciągu nie uporządkowali jednak lokalu. Tymczasem sąsiedzi mają już dość smrodu. Niektórzy narzekają na bóle głowy. - Musiałam na tydzień stąd się wyprowadzić z dziećmi. Nie mogłam już wytrzymać - dodaje Brygida Kotlarczyk.
Wysoka temperatura powietrza sprawiła, że smród jest jeszcze gorszy. Niektórzy z lokatorów wymiotują. Okien nie chcą otwierać, ponieważ przeciąg sprawia, że sąsiednie mieszkania jeszcze mocniej przesiąkają nieprzyjemnym zapachem. Lokatorzy na własną rękę zakleili folią drzwi wejściowe i zatkali wybitą przez strażaków dziurę. Nie rozwiązało to jednak problemu.
Szukali pomocy już wszędzie. Zwracali się do zarządcy budynku - firmy Mediator, policji i sanepidu. Wszyscy rozkładają bezradnie ręce i mówią, że to nie oni są odpowiedzialni za rozwiązanie śmierdzącego problemu.