https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: strażniczka z promilami. Prezydent miasta ją zwolni?

Małgorzata Gleń
Bal integracyjny ponad 130 oświęcimskich urzędników, w tym strażników miejskich, zakończył się skandalem. Po trzydniowej imprezie w Wiśle nie wszyscy doszli do siebie. Jedną ze strażniczek miejskich przyłapano w pracy pod wpływem alkoholu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, miała pół promila.

Sprawę próbowano zatuszować. Informacje o pijanej strażniczce miejskiej, która pełniła funkcję dyżurnej feralnego dnia, wypłynęły dopiero pod koniec minionego tygodnia. Jak się okazało, Monika D. zdążyła już przynieść pracodawcy zwolnienie lekarskie. Teraz jest nieuchwytna.

Monika D., będąc dyżurną, miała bezpośredni kontakt z petentami. Najprawdopodobniej to któryś z nich zauważył, że kobieta jest "niedysponowana". Swoimi spostrzeżeniami podzielił się z innymi. Szybko zrobił się szum. Sprawa dotarła do prezydenta miasta Janusza Marszałka.

- Natychmiast zadzwoniłem do osób odpowiedzialnych za sprawdzenie tego stanu rzeczy i nie był to komendant straży - mówi Janusz Marszałek. Przyznaje, że kilka miesięcy temu otrzymał podobny sygnał. Ktoś doniósł, że Monika D. jest pod wpływem alkoholu. Jednak wówczas badanie nic nie wykazało.

Tego samego dnia zapadła decyzja, aby przebadać alkomatem wszystkich obecnych w pracy strażników miejskich w Oświęcimiu. Nie byli pijani. Dmuchać w balonik nie kazano za to pozostałym urzędnikom miejskim, którzy balowali w Wiśle razem z Moniką D.

- Jakoś nie przyszło mi do głowy, aby wydać taką dyspozycję - ucina Janusz Marszałek. Ostateczna decyzja w sprawie dalszych losów strażniczki miejskiej zapadnie w ciągu najbliższych dni. Prezydent miasta wydał w miniony piątek specjalnie oświadczenie.

- W piśmie tym prezydent informuje o zamiarze rozwiązania umowy ze strażniczką w trybie dyscyplinarnym - mówi Janusz Gołdynia, przewodniczący zakładowej komisji Związku Pracowników Samorządowych.

Do dziś związkowcy mają czas na wydanie opinii odnośnie Moniki D. Janusz Gołdynia przyznaje, że w dniu wpadki strażniczki. jechał z nią w jednym samochodzie do pracy. - Nie poczułem od niej alkoholu - zapewnia Gołdynia.- Gdyby tak było, nie miałaby prawa podjąć pracy...

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Obywatel Miasta
1.kazdy szef powinien sie zastanowić jako dyrektor firmy czy biorąc na balangę pracowników na 3 dni ,nie zaszkodzi któremu w stawieniu sie do pracy po 3-dniowym pijakowaniu było nie było za pieniądze podatnika. Jak sie robi balange to trzeba pomysleć szczególnie o tych, którym na widok alkoholu Pan Bóg rozum zabiera.A tacy tez mają prawo do balangi finansowanej z ZFŚS.
2.Szef (pośrednio przy pomocy naczelnego jasnie komendanta)ma zadbać aby grafik poniedziałkowej dniówki omijał pijaczków bo to On organizował balangę.
3.Tylko judasz podaje przez 3 dni alkohol by potem podstępnie słabszym na duchu i kacu podaje alkomat.
To jest wielkie świństwo i społeczność źle ocenia zarówno popitą strażniczkę ale i organizatora balangi.
4.Jest zwykłą hipokryzją i kłamstwem ze strony p.G..,który rzekomo wiózł do pracy w poniedziałek strażniczke i niczego nie czuł. Kłamie !!!(to jest charakterystyczne i mętne zachowanie związkowca),jak mozna nie wyczuć skoro to widać i czuć gdy zionie "brynem" od przepitej "rury wydechowej" przepitego człowieka.Powonienie ma pan kiepściutkie panie...jak na wice komendanta.
5.Dlaczego nikomu nie przyszło do "głowy" aby tę kobieteę leczyć, skoro jak w art napisano iz nie był to podobno jej "pierwszy raz" w pracy po alkoholu.
6.Widać tu słaby nadzór szefowstwa czytaj Komendantury nad strażnikami.
7.Nie rozumiem??? jak wice kom. SM pan G,jest na stanowisku kierowniczym i jednocześnie przewodniczącym Związku Zawodowego,to tak jakby był prokuratorem i adwokatem w jednej osobie, no chyba że Szef firmy tak chciał.
8.Komendantura naduzyła spolecznego zaufania Obywateli Miasta Oświęcim,wobec tego to Oni powinni w pierwszej kolejności zostać zdymisjonowani a strazniczka z naganą powinna pozostać w UM np na stanowisku woźnego i być pod kontrolą i na odwyku.W żadnym wypadku nie powinna pracować w mundurze!!!
o
okoń
Integracja to i dobrze, ale za czyje to trzeba by było wyjaśnić, bo jeden dzień to jeszcze uchodzi, ale trzy dni w 130 osób to jak góralskie wesele , należałoby się pospólstwu trochę wyjasnienia z kąd na to kasa.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska