Oświęcimianki postawiły się mistrzyniom w pierwszym meczu. - Wydaje mi się, że w tym spotkaniu zasłużyliśmy na zwycięstwo _– uważa Robert Piecha, trener Unii. - Jednak zabrakło nam szczęścia i pewnych detali, nad którymi już nie będę się rozwodził. Na pewno bolą takie porażki, kiedy decydującą bramkę straciliśmy na 123 s przed ostatnią syreną._
Oświęcimianki w pierwszym meczu, i owszem, straciły głupie bramki, ale w ich grze widać było brak armat. Latem odeszły przecież Katarzyna Frąckowiak i Sylwia Bielas, a sam Kamila Wieczorek drużyny nie uciągnie.
W drugim meczu emocje były znacznie mniejsze. Gospodynie jedynie w pierwszej odsłonie dotrzymywały kroku gdańszczankom. - Kluczowa dla losów meczu była 28 minuta, w której, w odstępie 13 sekund, straciliśmy dwa gole _– wspomina Robert Piecha. - To musiało podłamać dziewczęta. Poza tym, granie dzień po dniu skromniejsza kadrą od rywalek musiało w końcu mieć przełożenie na wydarzenia na lodzie. Naszym akcjom brakowało wykończenia, a rywalki dorzucały kolejne gole. Cóż, jak już kiedyś powiedziałem, w fazie zasadniczej zbieramy doświadczenie. W poprzednich latach celowaliśmy w wygranie fazy zasadniczej, ale tym razem, po letnich osłabieniach, celem jest przystąpienie do play-off z trzeciego miejsca _– kończy oświęcimski szkoleniowiec.
Tabelka:
1.Polonia...............5........14..........22-6
2.Stoczniowiec......4..........6..........11-11
3.Tychy..................4..........6..........10-16
4.Unia....................4..........3..........10-17
5.Naprzód..............3..........1...........9-11