https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oto las znaków drogowych [ZDJĘCIA, WIDEO]

Tomasz Mateusiak
Las znaków w Nowym Targu.
Las znaków w Nowym Targu. fot. Tomasz Mateusiak
Z Nowego Targu nabija się pół Polski. W serwisie youtube.pl rekordy popularności bije prześmiewczy filmik, na którym widać, jak młodzi ludzie jadący autem przez jedną z wyremontowanych właśnie ulic w stolicy Podhala liczą znaki. Ich zdaniem jest ich 57. Naszym - ponad 80.

Tak czy siak to sporo, jak na odcinek szosy mierzący 350 metrów! Czyżby więc miejscowi urzędnicy przesadzili ze skrupulatnością w przestrzeganiu przepisów?

"W Nowym Targu remontują drogi, więc... sprzedawcy znaków będą mieli prawdziwe żniwo" - kawał o tej treści to obecnie na Podhalu prawdziwy hit.

Wymyślili go prawdopodobnie ci, którzy obejrzeli opublikowany w internecie film, przedstawiający przejażdżkę przez wyremontowany w zeszłym roku odcinek ul. Szkolnej, plac Słowackiego oraz kawałek dojazdu prowadzącego do Miejskiej Hali Lodowej.

- Zobacz, na co urzędnicy wydają nasze pieniądze - komentują sytuację autorzy filmu, który od 1 czerwca zobaczyło już ponad 77 tysięcy widzów.

Sami odwiedziliśmy pokazane na filmie ulice. Policzyliśmy stojący tu "las znaków". Naszym zdaniem jest ich więcej niż naliczono na filmie - dokładnie 84 tablice informacyjne stojące na 52 słupkach.

  • To prawdziwa kpina - mówi Bartek Mentel, mieszkaniec Nowego Targu. - Przecież taka liczba oznaczeń czy ostrzeżeń dla kierowców jest tu absolutnie niepotrzebna. Bardzo psuje krajobraz. Poza tym żaden normalny kierowca nie jest wstanie tego wszystkiego zobaczyć.

Podobnej opinii jest Dariusz Chowaniuk pracujący na Podhalu jako kurier. Jego także spotykamy, gdy parkuje w okolicach Szkolnej.

- Ile jest tych znaków? Ponad 80? Szczerze mówiąc, choć dopiero przejechałem przez ten odcinek, absolutnie ich wszystkich nie zauważyłem. Jestem zawodowym kierowcą i moim zdaniem taka liczba znaków jest dla zmotoryzowanych niemożliwa do ogarnięcia.

W okolicach ulicy Szkolnej urzędnicy postawili jeden znak średnio co 4,1 metra. Przejechanie tego 350-metrowego odcinka przy prędkości 50 km/h zajmie kierowcy 43 sekundy. Na zobaczenie i analizę pojedynczego znaku urzędnicy dali mu zaledwie... pół sekundy.

- I moim prywatnym zdaniem to rzeczywiście bardzo dużo znaków - przyznaje burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz, który zlecił remont trasy. - Mimo to absolutnie nie zgodzę się na usunięcie z tego odcinka ani jednej tablicy. Polskie przepisy o transporcie drogowym ściśle określają, gdzie muszą stać znaki, i my się do tych reguł rygorystycznie zastosowaliśmy. Komuś może się to wydawać śmieszne, ale gdyby na tej ulicy doszło do jakiegoś wypadku i później sąd stwierdziłby, że spowodowało go złe oznakowanie, to winę za taki stan rzeczy zrzucono by na mnie. Dlatego jeśli chcemy uniknąć większej ilości takich absurdów, trzeba się mocno uśmiechnąć do naszych posłów, by zmienili prawo, które każe stawiać miastom takie ilości znaków - mówi burmistrz.

Słowa burmistrza potwierdza policja. - W czasie remontu tego odcinka drogi rzeczywiście wykonaliśmy dla miasta opinię dotyczącą rozstawienia znaków. Infrastruktura drogowa w tym miejscu: zatoki postojowe, przejścia dla pieszych, skrzyżowania jest tak rozbudowana, że znaków rzeczywiście musi tam stać tak wiele - mówi Jacek Bobak, rzecznik prasowy nowotarskiej policji.
Bezpieczeństwo słono jednak kosztuje.

Odpowiadając na pytanie twórców filmu policzyliśmy, że ustawienie na 350 metrach drogi 84 znaków mogło kosztować nawet 13-14 tysięcy złotych. Jedna odblaskowa tablica to bowiem kwota 90 złotych, a ocynkowany słupek, na której jest zamontowana, kosztuje kolejne 120 złotych.

Co więcej, wszystkie te instalacje ktoś musiał też zamontować, co także kosztowało magistrat sporo pieniędzy. Ponadto, jak wylicza burmistrz Fryźlewicz, miejskie służby muszą o te znaki dbać - głównie je naprawiać. To kosztuje Nowy Targ 30 tysięcy złotych rocznie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kierowca
Ktoś projektując znaki wymyślił, że dzielą się one na różne rodzaje - i co za tym idzie mają różne kształty i kolory. Dzięki temu jadąc samochodem nie musimy zwracać uwagi na te, mające znaczenie INFORMACYJNE - jak oznakowanie parkingów.
To teraz zadanie: policzyć na filmie te znaki, które nie są znakami INFORMACYJNYMI.
G
GG
J.W.
P
Pogromca prymitywów
Wywalić na pysk to ciebie można, ty prymitywny, niewychowany tępaku.
s
s.
Znaki są więc nie po to żeby kierowcy pomóc i poinformować go czy ostrzec, tylko po to, żeby jeśli już dojdzie do wypadku (bo kierowca próbował ogarnąć wszystkie znaki zamiast patrzeć na drogę) to władze będą chronione: Przecież był znak!

Takich ludzi należy ze stanowiska wywalać na pysk!
p
policjant
Panie Mateusiak, o pańskiej stronniczości można było się przekonać czytając artykuł o tym że słowaccy kierowcy jadąc na jarmark do Nowego Targu łamią przepisy i przekraczają prędkość zwłaszcza w Jurgowie. Oczywiście panscy bohaterowie pytają, gdzie polska policja i dlaczego ich nie karze. Kilka dni później czytam pański "felieton" i czom nie wierzę. Piszesz redaktorzyno, że to ty przed napisaniem tekstu dostałeś mandat na Słowacji. Wniosek dla każdego jest prosty. Wsadziłeś papierową pokutę do kieszeni i postanowiłeś zrobić ze słowackimi kierowcami u siebie porządek. Niech ich łapie polska policja a co?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska