Kiedy nowego trenera Wisły Kraków Tadeusza Pawłowskiego pytaliśmy pod koniec ubiegłego roku, jak zamierza grać dwoma napastnikami, od razu zauważył, że oprócz Pawła Brożka w kadrze ma jeszcze Krzysztofa Drzazgę, który przybył z trzecioligowych Polkowic.
Z tym zawodnikiem trener „Białej Gwiazdy” wiąże duże nadzieje. Liczy, że Drzazga jeżeli będzie dobrze prowadzony, to poradzo sobie z przeskokiem z trzeciej ligi do ekstraklasy.
- Jeżeli w poprzedniej rundzie w trzeciej lidze zdobył 21 bramek, to znaczy, że ma instynkt strzelecki. Teraz trzeba takiego zawodnika w odpowiednim momencie wprowadzić do gry na wyższym szczeblu - podkreśla trener Pawłowski.
Napastnik jest zadowolony z nowego otoczenia.Przyznaje jednak, że różnica poziomów jest bardzo duża. - Oczywiście, że to duży przeskok. Po pierwszych treningach widać ogromną różnicę w kulturze gry, szybkości - komentuje Drzazga. Jest jednak młodym zawodnikiem i ma nadzieję, że poradzi sobie pod względem fizycznym. - Nad wytrzymałością będę musiał popracować więcej niż koledzy z zespołu. Oni już na wyższym poziomie grają od lat, ja dopiero wchodzę w ten zespół, ale mam nadzieję, że dam radę - mówi Drzazga.
Miniona jesień była dla niego przełomowa. - Jeden, drugi mecz mi wyszedł, później przedstawiciele Wisły obserwowali mnie już do końca rundy i nie mogłem odrzucić oferty od takiego klubu - zaznacza Drzazga. Nie wyobraża sobie, aby mógł wybrać inny kierunek. - Z Zagłębia Lubin nie miałem oficjalnej oferty, ze Śląska Wrocław przyszło do mnie zaproszenie na testy, ale w tym czasie i tak już negocjowałem z Wisłą. Jakbym dostał trzy konkretne oferty i tak zdecydowałbym się na Wisłę - zapewnia Drzazga.