W symbolu firmy Aksam, producenta słonych przekąsek, jest niedźwiedź na tle Beskidów. Jednak to właśnie niedźwiedź doskonale wpisuje się w obecną sytuację firmy.
- To symbol siły, odwagi i wytrwałości – tłumaczy Artur Klęczar, wiceprezes Aksamu. - To wreszcie symbol odrodzenia, którego jesteśmy dzisiaj świadkami, kiedy równo miesiąc po pożarze ruszamy z produkcją naszych wyrobów.
Największą halę strażakom udało się ocalić. Dwie mniejsze strawił ogień. Dzisiaj w ich miejscu jest pusty plac, bardzo szybko posprzątany. Właściciel zamierza w tym miejscu postawić halę podobną do tej, w jakiej odbywa się obecnie produkcja.
Szybkie wznowienie produkcji było także możliwe dzięki działaniu policji. Biegli szybko zakończyli dochodzenie, wydając opinię w możliwie najkrótszym czasie, przewidzianym na śledztwo. W ciągu trzech tygodni sprawa została umorzona, a dochodzenie maksymalnie mogło trwać pół roku, z kolei inspektor budowlany szybko wydał pozwolenie na rozbiórkę zniszczonych hal.
- Wobec fali pomocy, jaka nas spotkała po pożarze, byliśmy bardzo zbudowani, ale z drugiej strony nie kryliśmy obaw, że naszych produktów w sklepach zabraknie – analizował wiceprezes Klęczar. - Dziś w historycznym dla nas dniu, została tylko wdzięczność. Cieszymy się, że odzyskamy prawie dwie trzecie naszej produkcji sprzed pożaru.

Przy okazji otwarcia produkcji, właściciele podkreślili, że Aksam tworzą najbardziej właściwi ludzie. Pokazali, że potrafią dokonać rzeczy – wydawałoby się – wręcz niemożliwych.
- Aksam to także wspaniali partnerzy – podkreślił Artur Klęczar. - Nie chodzi tylko o firmę pomagającą nam w odbudowie. Jest wiele firm, które w trudnej sytuacji zaoferowały nam pomoc. „Beskidzkie” to także wspaniali klienci, których wsparcie bardzo podnosiło nas na duchu, motywując do pracy, aby jak najszybciej wznowić produkcję.
W Aksamie podkreślają, że ważny jest dobry początek odrodzenia po pożarze. Do ostatecznego sukcesu droga jeszcze daleka, ale trzeba do celu dążyć małymi krokami, a pierwszy właśnie został zrobiony.
- Gdyby największa hala spłonęła w pożarze, leżelibyśmy na łopatkach. Jednak dzięki determinacji strażaków tylko częściowo największa hala została uszkodzona, bo była połączona z tymi, które uległy zniszczeniu. Błyskawicznie odnowiliśmy tę halę i możemy świętować mały sukces – powiedział z kolei Adam Klęczar, prezes Aksamu.
W Aksamie podkreślają, że odbudowa firmy będzie przypominała maraton. Jednak pierwszy okres śmiało można nazwać sprintem.
- Dziś możemy się na chwilę zatrzymać, aby się cieszyć z tego, co udało się osiągnąć. Z czasem w ocalałej hali będziemy montować kolejne linie produkcyjne. Jesienią, w wynajętej hali, rozpoczniemy produkcję paluszków o smaku sera i cebulki, a już pierwszym kwartale 2025 roku wrócimy do mocy produkcyjnych sprzed pożaru – zadeklarował Artur Klęczar.
Dodajmy, że kilkudziesięciu pracowników Aksamu, wobec mniejszego obecnie zapotrzebowania na ręce do pracy, znalazło zatrudnienie w Maspeksie, w jego zakładach w Wadowicach oraz Tychach.


Bądź na bieżąco i obserwuj
- Nowy żłobek i przedszkole w Oświęcimiu gotowe na przyjęcie dzieci
- Węzły i wiadukty na S1 robią wrażenie. Za rok oddanie trasy. Tak wygląda dziś
- Kiedyś żyli tutaj Wiślanie. Niezwykłe znaleziska. Pierwsze takie na południu Polski
- Tak Kęty wyglądały w latach PRL-u. Historia miasta na zdjęciach z archiwów
- "Spływ na byle czym - byle po Sole" w Oświęcimiu. Tłumy nad rzeką. Zdjęcia
- Plażowanie nad Sołą w Oświęcimiu. Wielu nad rzeką szuka ochłody w upalne dni
