Krakowski Dworzec Główny przed modernizacją
Gdyby ktoś przeniósł się w czasie zaledwie o dekadę wstecz i wylądował przy ulicy Bosackiej, szybko poczułby - dosłownie i w przenośni - ten specyficzny klimat, który przez lata panował przy Dworcu Głównym. Pasażer wychodzący z peronów kolejowych trafiał wprost w krajobraz jakby wyjęty z ulicy w centrum miasta w Bangladeszu. Przestrzeń wokół dworca wypełniona była nieestetycznymi budami, przyprawiającymi o rozpacz przestrzennych estetów. W powietrzu unosił się zapach frytury i zapiekanek, a hot-doga (zazwyczaj dość marnej jakości) można było zjeść za kilka złotych. A pomiędzy tym gastronomicznym rozgardiaszem działały chociażby biura podróży.
Oczywiście taki "obraz okołodworcowy" można było zobaczyć w wielu polskich miastach, ale w Krakowie to jakby była inna skala. I mógłby ktoś pomyśleć, że to obraz z lat 90-tych. Ale nie! "Krakowski Bangladesz" istniał jeszcze w 2014 roku! Zlikwidowany został dopiero dekadę temu, przy okazji modernizacji i rozbudowy dworca autobusowego i zmian na dworcu PKP.
