Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Boczek na wakacjach

Redakcja
Jan Hubrich
Chciał być dziennikarzem, ale nie dostał się na studia. Wyszła mu za to praca... modela. No i aktora. Choć zagrał w wielu produkcjach i spektaklach, ludzie najbardziej kojarzą go z Boczkiem ze "Świata według Kiepskich". O tym, czy go to denerwuje, Dariusz Gnatowski opowiedział Marii Mazurek

Czytaj także: Dlaczego kochamy Borysa Szyca

Mam coś dla Pana córki. (tekst o młodzieży, która wolontaryjnie pomaga w antykwariacie przy ul. św. Tomasza. Wśród nich 16-letnia córka Gnatowskiego). Ciężko było wychować ją na porządnego człowieka?
Nie było to łatwe, ale nie jest to proces skończony. Jesteśmy gdzieś w dwóch trzecich. Mogę powiedzieć, że jestem z niej dumny. Dobrze, że włącza się w takie akcje. Rozumiem wolny rynek, ale jeśli najstarsze kino w Polsce zostało przerobione na market, to może Teatr Słowackiego też się przerobi na sklep? Albo na kasyno lepiej, dużo złoceń.

Córka chce być aktorką?
Nie wykazuje takich chęci. Ale czy wiadomo, co tam w tych młodych głowach siedzi?

A Pan kim chciał być w jej wieku?
Dziennikarzem, ale nie dostałem się. I całe szczęście! Na PWST się za to udało, chociaż z odwołania.

To zabawne, bo ja z kolei chciałam zostać aktorką. Ale mama mówiła, że jestem za mało oryginalna na aktorkę charakterystyczną, a za brzydka na aktorkę ładną.
To znaczy na amantkę. Był taki podział w dawnych czasach. Ale już dawno nie obowiązuje. Zresztą, wie pani, jak to mówili: do łódzkiej filmówki idą dziewczyny ładne, bo wiadomo - film. A do krakowskiej teatralnej - zdolne.

Bo z widowni twarzy nie widać za dobrze?
(śmiech) Tak naprawdę to jest u nas jednak mnóstwo pięknych aktorek.

Bo Kraków to dobre miejsce. Pan je lubi?
A jak pani sądzi?

Nie wiem. Bo słuchy chodzą, że Pan je na rzecz wsi porzucił.
E tam, takie porzucenie. Mieszkam pół godziny drogi od Krakowa, wśród krakusów. Dojeżdżam tu codziennie. To chyba go nie porzuciłem? Zresztą, pierwsza piosenka, którą śpiewał mi mój ojciec, to była "Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie". I tam są takie słowa: Zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie. Te słowa zrozumiałem po latach. Kraków jest to magiczne miejsce. Coraz większe, prężne, uniwersyteckie, ludzie młodzi, studenci się sprowadzają. I dobrze.

Dobrze? Ci studenci Pana nie denerwują?
Teraz nie. Denerwowali trochę, gdy mieszkałem przy Krupniczej. Na parterze, okna wychodziły na ulicę, na tzw. szlak hańby, drogę Rynek - Miasteczko Studenckie. Wtedy to miałem powody do irytacji. Ale głęboko wierzę, że młodzi ludzie to ogromna wartość dla tego miasta.

To, że ludzie na Pana mówią "Boczek", też nie denerwuje?
A panią denerwuje, że dziś znów padało? Co ja zrobię, że ludzie są śmieszni tacy? Że oni sobie powiedzą "cześć Boczek", myśląc, że ja jestem ich kolegą? Albo kiedy rozdaję autografy, mówią: Niech się pan podpisze "Boczek".

I co, podpisuje się Pan?
Nie, mówię wtedy: Nie wiem, jak się Boczek podpisuje, musicie jego prosić o autograf. Identyfikacja aktora z graną przez niego postacią jest głęboko posunięta i niektórzy mają problem z rozróżnieniem kreacji od prawdziwego życia. Moi znajomi, którzy grają w serialach księży, spotykają starsze panie, które by chciały, żeby je wyspowiadać! To jeszcze rozumiem, bo takie seriale przynajmniej imitują rzeczywistość. Ale nasz serial? W którym jesteśmy na przykład w kosmosie?! Totalna abstrakcja. Dziwię się im.

Czytaj także: Marel Bałata: Jazz potrzebuje schronienia przed zgiełkiem komercji [ZDJĘCIA]

Tym bardziej że "Świat według Kiepskich" to ledwie urywek Pana dorobku artystycznego. Ma Pan na koncie mnóstwo innych seriali i filmów. No i od trzydziestu lat jest Pan związany z krakowskim teatrem STU. Trochę głupie pytanie Panu zadam: Co Pan woli? Film czy teatr?
To faktycznie głupie pytanie (śmiech). Nawet "gupie". Ale niech pani będzie: czuję się dobrze tam, gdzie jest dobra atmosfera. Jednak teatr to podstawa dla mnie jako aktora.

Teraz jednak jest wakacyjna przerwa od teatru. Trochę więcej czasu Pan ma?
Nie do końca, bo prowadzę jeszcze spotkania z publicznością. Kulinarne również. Przedsięwzięcie nazywa się Małopolski Festiwal Smaku, zresztą "Gazeta Krakowska" sprawuje nad nim patronat. Jestem jurorem, szukamy dobrych, regionalnych smaków. Kulinaria to zresztą moja pasja - jestem smakoszem.

Odchudzanie, zdaje się, to również Pana pasja. Ale mam zakaz rozmawiania z Panem na ten temat.
I bardzo dobrze! Bo o odchudzaniu faktycznie już się dużo naopowiadałem. Wszyscy mnie o to pytali, kiedy napisałem książkę "Dieta bez wyrzeczeń". A teraz zresztą nie miałem na odchudzanie czasu. Ale zastrzegam - co schudłem, to mi zostało!

A je Pan w mieście?
Lubię odkrywać nowe miejsca.

A nocne łażenie po knajpach też Pan lubi?
W sensie uprawiania clubbingu, jak to się mówi teraz? Już nie za bardzo. Kiedyś Singer to był mój pokój nocny. Ale na clubbingowałem się już. A ze wsi niełatwo dojechać. Choć teraz z jednego względu bym wrócił do tego: wreszcie nie można palić w knajpach! Bo kiedy się dało, to czułem się jak popielniczka. Fuj.

Ale nawet nie chodząc po knajpach, chyba nie kładzie się Pan wcześnie spać?
Specyfika pracy aktora. Godzina 19 - spektakl, skok adrenaliny. Godzina 23 - wracam do domu. Wtedy kiedy ludzie normalnej profesji już się wyciszają. A ja nakręcony, rozbudzony - trudno zatem zasnąć. Więc coś oglądam albo czytam.

A na urlopie już Pan był? Skoro mamy wakacje.
Proszę pani, ja wychodzę przed swój dom i mam urlop! No bo po co teraz latem do Egiptu jeździć? U nas jest przyjemnie, a tam 42 stopnie, człowiek męczy się, poci. Do ciepłych krajów to może w zimie uda mi się skoczyć.

W nowym sezonie teatralnym pewnie będzie miał Pan mnóstwo pracy.
Tak, w STU wciąż będziemy grać z moim udziałem "Biesy", "Króla Leara", "Zemstę" i odnowione przedstawienie "Hamleta". Dalej będziemy też jeździć po Polsce (ale to już prywatna inicjatywa) ze spektaklem komediowym "Andropauza - męska rzecz". Kilka dni temu skończyliśmy natomiast nową serię Kiepskich dla Polsatu. Są i plany filmowe, ale nie chcę zapeszać.

Dobrze, zatem na koniec oddaję Pana w ręce fotoreportera. Umie Pan pozować?
Czy umiem? Nawet modelem byłem! Pani się śmieje, a ja poważnie mówię. Kolega pracował dla niemieckiej agencji fotograficznej i tak sobie u niego dorabiałem. Byłem na billboardach od Barcelony po Helsinki! Reklamowałem środki na odchudzanie, wodę mineralną, materace. I potem znajomi mi mówili, że gdzieś w metrze za granicą mnie widzieli. Więc i z waszym fotoreporterem dam sobie radę!

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska