Jeden z czterech Rzepienników koło Tuchowa był do tej pory Biskupim jedynie z nazwy. Od soboty mieszkańcy tej niedużej, malowniczo położonej miejscowości, ale i Gorlic, gdzie się urodził, mogą z dumą mówić: „mamy rodaka za biskupa”. Decyzją papieża Franciszka został nim 45-letni ks. Leszek Leszkiewicz, kapłan z niespełna 20-letnim stażem.
Dom Leszkiewiczów znajduje się za przepływającym przez Rzepiennik Biskupi potokiem Rzepianka, mniej więcej w połowie drogi między murowanym kościołem a szkołą podstawową. Do obu przyszły biskup miał około kilometra drogi. - Za Janem Pawłem II mogę powiedzieć, że wszystko, co najlepsze w moim życiu, wszystko to, co doprowadziło mnie do takiej wiary, jaką mam dzisiaj, i to, w jaki sposób postrzegam świat, wyniosłem z tej mojej rodzinnej parafii. Widziałem wiele pięknych kościołów, które zdumiewają, ale ten mój - parafialny jest dla mnie najcenniejszy - mówi biskup nominat.
Wzorowy uczeń
Polonistka Maria Kierońska była wychowawczynią małego Leszka od drugiej do ósmej klasy szkoły podstawowej. O swoim byłym uczniu mówi dzisiaj w samych superlatywach.- Wyróżniał się na tle klasy: grzeczny, ułożony, zawsze na swoim miejscu. Odnosiłam wrażenie, że koledzy wyciszają się w jego obecności - opowiada. Zapamiętała, że solidnie przygotowywał się do lekcji, a jednocześnie podchodził z dużym szacunkiem do nauczycieli.
- Odwiedzał mnie wielokrotnie, najpierw jako uczeń liceum, a później jako ksiądz. Pamiętał o moich imieninach - dodaje. W dowód wdzięczności przynosił jej książki, a w dedykacjach podkreślał, że dziękuje „za trud i wychowanie”.
- Z arkusza ocen wynika, że przez cały okres 8-letniej edukacji nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Świadczy o tym wzorowe zachowanie oraz bardzo dobre wyniki w nauce - podkreśla Maria Myśliwiec, obecna dyrektor SP w Rzepienniku Biskupim.
Życie w internacie
Do liceum przyszły biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej uczęszczał do Bobowej. - Minęło już ćwierć wieku od jego matury, a ja wciąż mam przed oczami skromnego, spokojnego i niezwykle uczynnego chłopaka. Był wprawdzie wątłej budowy ciała, ale niezwykle pracowity. Chętnie pomagał mi w różnych pracach, które wykonywaliśmy przy internacie - opowiada Tadeusz Rak, dyrektor szkoły w Bobowej, były wychowawca nastoletniego Leszka i kierownik internatu, w którym mieszkał przez cztery lata. Liceum w przyszłym roku świętować będzie 70-lecie i dyrektor już cieszy się na myśl o tym, że uroczystość być może uświetni obecnością nowy biskup. - Z jego klasy, jak dobrze pamiętam, bodajże czterech chłopaków wybrało życie kapłańskie lub zakonne - wspomina.
Dziecko na piątkę
- Leszkowi nauka sama wchodziła do głowy. Nie musiał długo ślęczeć nad książkami. Był dzieckiem na piątkę - wspomina jego mama Halina. Decyzja o wstąpieniu do seminarium nie była dla rodziny zaskoczeniem. - Od młodych lat przejawiała się w nim miłość do Pana Boga, do modlitwy i stąd ludzie często w parafii mówili, że on na pewno księdzem zostanie. Co innego, kiedy powiedział nam, że jedzie na misje do Ekwadoru. Wtedy naprawdę baliśmy się o niego, ale te pięć lat szybko minęło i szczęśliwie do nas wrócił - mówi Tomasz Leszkiewicz, którego z racji podobieństwa nieraz mylono ze starszym bratem.
Siłę dają mu... cmentarze
Ks. Leszek Leszkiewicz kierował parafią św. Mikołaja w Bochni 9 miesięcy, ale to wystarczyło, aby zjednać sobie wiernych. - Zawsze miał czas zamienić z drugą osobą kilka zdań. Poza tym jest niezwykle skromny, w czym przypomina mi papieża Franciszka. Żal, że odchodzi z Bochni - mówi Urszula Bożek, parafianka z Bochni.
Nowy biskup pomocniczy najlepiej relaksował się do tej pory chodząc po lesie czy górach. Teraz czasu na to będzie mieć jeszcze mniej. - Może dziwnie to zabrzmi, ale bardzo lubię odwiedzać cmentarze. W zasadzie wszystkie ważniejsze decyzje w moim życiu podejmowałem właśnie na cmentarzach. To miejsce daje mi dużo siły duchowej - podkreśla.