Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Małecki: Nic nie mamy na swoje usprawiedliwienie [WIDEO]

Bartosz Karcz
Andrzej Zgiet
Patryk Małecki strzelił w Białymstoku jedynego gola dla Wisły. To trafienie nie dało jednak „Białej Gwieździe” nawet remisu, więc pomocnik nie był w dobrym humorze po zakończeniu spotkania.

– Strzelił Pan bramkę w końcówce meczu z Jagiellonią, ale pewnie marne to pocieszenie, skoro przegraliście siódmy mecz z rzędu?
– Bramka nic mi nie dała. Może tylko małą satysfakcję, choć wolałbym o wiele bardziej strzelić bramkę, która dałaby nam trzy punkty. Z tego byłbym bardzo zadowolony. Jest jednak inaczej, mamy siódmą porażkę z rzędu… Nic nie mamy na swoje usprawiedliwienie. Nie możemy ciągle mówić o problemach w klubie, o zmianach, o tym, że jest kiepsko. My musimy wykonywać swoją robotę na boisku, a jak na razie wygląda to tragicznie. Ciężko nawet powiedzieć coś po takim meczu. Wydawało mi się, że jesteśmy drużyną, która mogła ten mecz wygrać, a przede wszystkim taką, która tego meczu nie przegra. Stało się jednak inaczej. Spadł na nas kolejny cios. Co tydzień mówimy, że trzeba się pozbierać, a później jest tak, że drużyny od nas odjeżdżają. Pozostaje zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby było lepiej, żebyśmy w końcu wygrali. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy przegrywali do końca roku. Tak być nie może.

– Czego wam zabrakło przede wszystkim w tym meczu?
– Trener uczula nas, że każdy musi być odpowiedzialny za piłkę. Mnie się wydaje, że my dużo zdrowia tracimy przede wszystkim po własnych błędach, po głupich stratach. Drużyny ustawiają się pod nas w taki sposób, że czekają na nasz błąd i jadą z kontrami. Musimy się tego wystrzegać. Każdy z nas musi być odpowiedzialny za piłkę i nie może jej tracić, zwłaszcza na swojej połowie. Na połowie przeciwnika można podejmować większe ryzyko, bo każdy chce stworzyć jakąś sytuację. Jeśli będzie mniej strat, to nasza gra będzie wyglądała lepiej. Tylko, że na razie to są puste słowa, z których niewiele wynika. Trzeba to wreszcie przenieść na boisko.

– Jagiellonia mądrze się broniła. Może za mało było w waszym wykonaniu strzałów z dystansu? Gdy uderzył Krzysztof Mączyński, to Marian Kelemen miał problemy. Po takim Pańskim strzale padła też bramka.
– Teraz możemy sobie tak mówić, choć racja, trzeba strzelać jak najwięcej. Znów nie wyszło, ale ja ciągle wierzę, że wyjdziemy na prostą.

– Zagracie teraz dwa mecze u siebie. To może być choć mały promyk nadziei dla was, że się podniesiecie?
– Nie chcę już składać deklaracji. Wierzę po prostu, że będzie lepiej. Jestem jednak przede wszystkim od tego, żeby dawać z siebie wszystko na boisku.

Rozmawiał Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska