- Bardzo się cieszymy z wygranej i z tego, że zagraliśmy na zero z tyłu - powiedział Paweł Brożek.
- Wiadomo, że dla nas zawsze ciężkie były początki. Tym razem również Korona postawiła nam bardzo trudne warunki, grała bardzo dobrze. Wydaje mi się, że to był mecz na styku. W drugiej połowie kontrolowaliśmy to, co się działo na boisku i mieliśmy sytuacje, aby ten mecz zamknąć - dodał „Brozio".
Autor: Piotr Tymczak
Mecz z Koroną Brożek rozpoczął na ławce rezerwowych. - Każdy piłkarz woli grać w pierwszym składzie. W zespole jest rywalizacja, przed nami trochę spotkań, walka o miejsce trwa. Jestem do tego nastawiony pozytywnie, tak samo jak inni, nie obrażam się, tylko robię swoje - skomentował napastnik „Białej Gwiazdy".
Zapytaliśmy, czy trener Kiko Ramirez wyjaśnił mu, dlaczego nie gra od początku. - Nie rozmawiałem na ten temat z trenerem. Nie musi mi się tłumaczyć ze swoich decyzji, bo jest trenerem i odpowiada za wyniki zespołu - zaznaczył Brożek.
- Stać nas na pewno na lepszą grę, jeżeli chodzi o utrzymywanie się przy piłce. Dobrze to wyglądało w okresie przygotowawczym. W meczu ligowym doszła adrenalina, stres i nie wyglądało to tak, jak podczas przygotowań, kiedy grając ze Steauą czy Żiliną potrafiliśmy zdominować przeciwnika. Ale pierwsze koty za płoty. Bardzo potrzebne było nam to zwycięstwo, a lepsza gra na pewno przyjdzie w późniejszym czasie - mówił Brożek.
Na boisku pojawił się w drugiej połowie. Wykonywał rzut karny, ale bramkarz Korony obronił. „Brozio" zdobył gola dopiero po celnej dobitce. - Chciałbym zdobyć tego gola z rzutu karnego. Gdyby tak się stało, to uniknąłbym takiego stresu. Miałem wiele szczęścia przy tym strzale, przede wszystkim przy dobitce. Cieszę się, że dziś szczęście było przy mnie - podkreślił Brożek.