- Co, albo kto, Pana sprowadził do Proszowic? Tutejsze rozgrywki futsalu trwają kilkanaście lat, ale ja sobie takiego gościa nie przypominam.
- Zaprosił mnie tu stary znajomy (Marek Tulej z firmy Auto-Art - przyp. aut.). Cieszę się, że mogę zobaczyć obiekty, bo parę lat mnie tutaj nie było. Z tego, co pamiętam, to jeszcze w czasach juniorskich grałem w Proszowicach. Miło odwiedzić takie miasto.
- Sądząc z tego, że co chwila ktoś podchodzi, pyta o zdrowie, kibiców Panu tutaj nie brakuje.
- Wiem, że w Proszowicach też jest wielu kibiców Wisły, choć miasto, jak mi mówiono, jest podzielone. Ale dla mnie to żadna przeszkoda. Najważniejszy jest sport.
- A jakie wrażenie po obejrzeniu fragmentu zmagań futsalowców?
- Widzę, że poziom jest niezły. Na razie oglądnąłem jeden mecz zespołów spoza czołówki, ale i kondycyjnie i piłkarsko wyglądają dobrze. Podoba mi się. Szkoda, że nie gra dzisiaj drużyna Marka, bo słyszę, że radzą sobie naprawdę fajnie.
- Korzystając z okazji muszę zapytać o sytuację w Wiśle. Jak to obecnie wygląda z Pańskiej perspektywy?
- Każdy zdaje sobie sprawę z tego, w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie jest ona komfortowa dla kibiców i ludzi związanych z klubem. Cały czas wierzę, że Wisła wyjdzie na prostą, po polska piłka potrzebuje takiego klubu. Dlatego zapraszam wszystkich kibiców na mecze Wisły, bo ich obecność będzie potrzebna tej drużynie i pomoże klubowi finansowo.
- A kiedy Paweł Brożek będzie w stanie pomóc kolegom na boisku?
- Myślę, że już niedługo. Miałem uraz łydki, był problem z diagnozą. Okazuje się, że to sprawa związana z kręgosłupem. Przeszedłem zabieg i myślę, że jeżeli w najbliższych dniach nic się nie wydarzy, powinienem wrócić do drużyny. Niestety nie brałem udziału w okresie przygotowawczym i trzeba będzie nadrabiać zaległości.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec świata jest blisko?