Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Cieślicki: Myślami jestem z Sandecją [Wywiad]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. Archiwum P.Cieślickiego
Rozmawiamy z prezesem OZPN w Nowym Sączu, niegdyś dyrektorem sportowym Sandecji Pawłem Cieślickim.

Panie Pawle, mimo że nie działa Pan już w piłkarskiej Sandecji, wciąż jest Pan obecny w lokalnym środowisku piłkarskim. W maju został Pan wybrany prezesem Podokręgu Nowy Sącz w Małopolskim Związku Piłki Nożnej.
Zgadza się, nie narzekam na nadmiar czasu.

Powiedział Pan, że chciałby być „prezesem wszystkich klubów, dla całego środowiska piłkarskiego”. Co to oznacza?
Chcę być nie tylko prezesem dla jednego czy dwóch klubów, ale dla każdego. Chciałbym też stawiać na kobiecą piłkę i futbol młodzieżowy.

Na 52 obecnych delegatów otrzymał Pan… 52 głosy. Aż taka Pana lubią i Panu ufają?
Nie było żadnego sprzeciwu. Wiemy jaka sytuacja była w OZPN od paru lat, niewiele się działo… Stąd nagła zmiana prezesa. Byłem przymierzany do tego stołka od paru lat, ale ze względu na brak czasu, nie chciałem podejmować się tej misji. To się zmieniło. Celem jest poprawa sytuacji finansowej związku i jakości pracy. To nam powoli nam się udaje. W tej chwili szukam ładnego, dużego biura. Obecnie się nie nadaje, to wstyd. Mam kilka przemyśleń. Barcice gdzie jestem prezesem Barciczanki, są może trochę dalej od Nowego Sącza, ale tamtejsze warunki biurowe są wyśmienite. Myślałem o przeniesieniu OZPN właśnie tam. Jest sala konferencyjna, biuro, parkingi i dużo mniejsze koszty. Parę osób jest jednak temu przeciwnych. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, poszukamy czegoś w Nowym Sączu.

Przed głosowaniem, pański kontrkandydat Jakub Prokopowicz przedłożył pismo, w którym poinformował o rezygnacji z kandydowania. Był Pan tym zaskoczony?
Nie, bo w środowisku piłkarskim kolega Jakub nie miałby szans. Czasem trzeba umieć przegrać wcześniej, odpuścić. Dobrze zrobił, dobrze się zachował. To nie miałoby większego sensu. Tak to widzę.

Co słychać w pańskiej Barciczance? W minionym sezonie klub opuścił szeregi czwartoligowców. Czy teraz w lidze okręgowej będziecie chcieli powalczyć o rychły powrót szczebel wyżej?
Powiem otwarcie, po barażach z Hutnikiem Kraków siedmiu piłkarzy od razu poszło do Limanovii. Przez dwa ostatnie lata graliśmy praktycznie juniorami. Jesienią było beznadziejnie, wiosną nieco lepiej. Daję sobie szansę do następnego roku, by powrócić do czwartej ligi. Mamy bardzo silny zespół, rozbiliśmy np. Jarmutę Szczawnica 4:1. Przyszedł do nas Maciek Korzym. Dobrze byłoby odejść z klubu po dobrym sezonie, najlepiej takim zakończonym awansem. Ufam trenerowi Mateuszowi Dwojakowi, który wykonuje dobrą robotę. Wszystko zapowiada się bardzo ciekawie.

W listopadzie ub. roku zdaniem Sandecji został Pan odwołany ze stanowiska prezesa tego pierwszoligowego klubu raptem po jednym dniu. Jak Pan wspomina tamtą sytuację?
Nie byłem ani powołany na prezesa, ani więc nie mogłem zostać odwołany. Trwały jedynie rozmowy. Miałem przedstawić jak widzę sprawy finansowania klubu, ale dopiero jak zostanę prezesem… Postawiłem też warunek, że będę pracował w klubie, ale nie z tymi ludźmi, którzy byli wtedy w Sandecji. Na wejście do klubu namówiłem moich kolegów, którzy mieli być sponsorami. Mieli płacić po dwóm, trzem piłkarzom każdy od siebie. Miasto mogłoby wtedy wydawać pieniądze na inne cele, ale przez brak porozumienia ze spółką Sandecja, jedynie media informowały, że zostałem prezesem i na tym się skończyło.

Śledzi Pan to, co dzieje się w Sandecji?
Myślami jestem z Sandecją. Dobrze współpracowało mi się z Arkiem Aleksandrem. Walczyłem też o to, by rezerwy Sandecji mogły grać w czwartej lidze. Namówiłem kolegów z innych okręgów i ostatecznie jedenaście osób było za, zaś dziewięć przeciwko temu pomysłowi. Aż tu nagle taki strzał… Wszystko się udało, czwarta liga jest teraz w przełomowym momencie (reorganizacja: spadnie nawet dziesięć drużyn; liga będzie silniejsza), była szansa na zespół w silnych rozgrywkach, ale przyszła informacja, że nic z tego… (z powodów finansowych – przyp. red.).

Z pewnością Sandecja poniosła sporą stratę, gdy z klubem zdecydował rozstać się prezes Arkadiusz Aleksander.
Zgadza się. Odnośnie odejścia Arka Aleksandra nie może być tak, że radny, nie zdradzę nazwiska, chciał reprezentować Sandecję na sierpniowych wyborach prezesa PZPN… To rola prezesa klubu i myślę, że Arek odszedł właśnie przez to. Rozmawiałem z nim po 7 lipca, by nakłonił prezydenta Ludomira Handzla do tego, że to on ma jechać na te wybory, a nie jakaś tam osoba, która się na tym nie zna.

Pierwsza kolejka nowego sezonu pokazała, że w klubie znów jest coś nie tak. Szkoda pracy Arka, który przez kilka miesięcy poukładał to wszystko. Ciężko będzie o znalezienie takiego kandydata, doświadczonego nie tylko jako piłkarz, ale również jako prezes czy dyrektor. Arek był oddany temu klubowi, znał jego bolączki i możliwości. Szkoda.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska