https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piąte urodziny Klubu Seniora w Łużnej. Dominują w nim panie, którym nawet strzelanie w kościach nie przeszkadza w szalonych działaniach

Halina Gajda
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Łużniański Klub Seniora ma już pięć lat. Dużo i mało jednocześnie. Dużo, bo tak naprawdę nikt nie wiedział, czy taki twór w ogóle ma sens. A mało, bo tak naprawdę wszystko jeszcze przed nimi. Utworzenie placówki samorząd uzasadniał chęcią „aktywowania środowiska seniorów do wspólnego i zorganizowanego spędzania czasu wolnego oraz zaspakajania potrzeb kulturalnych środowiska osób starszych”. Na szczęście klub szybko wymknął się wszelkim ustawom, regulaminom i uchwałom i poszedł własną drogą. Dzięki temu drugiego takiego w powiecie nie ma.

Na urodzinowe przyjęcie przyszli i przyjechali wszyscy najważniejsi – władze gminy, radni, przedstawiciele sejmiku województwa, komend policji, straży pożarnej, dyrekcja gminnych ośrodków kultury i pomocy społecznej. Było dużo życzeń, gratulacji. Morze ciepłych słów padało pod adresem Agnieszki Szymczyk, która formalnie jest szefową Klubu Seniora, ale tak w życiu – przyjaciółką klubowiczów. Taką od serca, bo gdy potrzeba wprowadzić dyscyplinę, potrafi tupnąć nogą, ale najczęściej jest tą, która napędza całą gromadę – a liczy ona 44 osoby – do działania. I jeszcze chyba nigdy nie usłyszała, że czegoś się nie da zrobić.

Klub Senior+ w Łużnej urządził wielkie kiszenie kapusty. Do tej pory panie pozostawały przy ogórkach, ale w tym roku postanowiły uzupełnić zapasy. Tak na wszelki wypadek, gdyby naszło je na zimowy bigos

Kapuściane party w klubie Senior+ w Łużnej. Poszatkowanie ki...

Ciepło o seniorach mówił Mariusz Tarsa, wójt gminy. Opowiadał o tym, że serce mu rośnie, gdy widzi przez okno gabinetu mieszkanki Woli Łużańskiej czy Szalowej, które idą dziarskim krokiem na spotkanie do Klubu.
- Mam wtedy pewność, że to była właściwa decyzja – podkreśla.

Wedle wszelkich zapisów, klub był przewidziany dla 25 osób. Szybko się jednak rozrósł. Przyjść do nich może każdy, choć trzeba być szczerym – nie każdy jest w stanie dotrzymać im kroku. Bo te babcie mają naprawdę w sobie ogień. Ich nie trzeba motywować. Ba, je trzeba czasem lekko hamować! Nie znają słów „nie da się”, „nie umiem”, „a po co to komu?”.

Agnieszka Szymczyk, szefowa Klubu rzuciła kiedyś pomysł: szukajcie gazet, sprzętu domowego, ubrań i wszelkich innych przedmiotów z PRL-u, zrobimy sobie wieczór wspomnień. Zanim skończyła zdanie, klubowiczki już opowiadały jedna przez drugą, co u której na strychu zalega i co przyniesie. Albo inny przykład – gremialne kiszenie kapusty, ogórków, pieczenie pączków albo chrustu – im dwa razy nie trzeba powtarzać. Nawet do sanatoriów jeżdżą całą ekipą, o wycieczkach nie wspominając.

- Członkinie Klubu Seniora znają wszyscy w gminie, bo panie nie należą do tych, które siedzą w kącie. Nie czekają tam, by je znaleźć, a czas potrafią sobie doskonale zorganizować – komentował nam Przemysław Wszołek, dyrektor Gminnego Ośrodka pomocy Społecznej.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska