Przed meczem prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszard Niemiec wręczył graczom Hutnika puchar za awans do III ligi. A w niej zespół z Suchych Stawów wystartował w tym sezonie bardzo dobrze. Hutnicy w pierwszych dwóch meczach zdobyli komplet punktów. Tym razem ich rywalem była Wisła z Puław, czyli spadkowicz z II ligi, który miał na koncie 4 punkty, a w dwóch meczach nie stracił bramki.
Na początku przewagę mieli piłkarze z Nowej Huty, szybko jednak przekonali się, że nie będzie łatwo sforsować solidną defensywę zespołu z Puław. Po rzucie rożnym szansę na bramkę miał Mariusz Bienias, który główkował, ale piłkę wybił jeden z rywali.
Swoją pierwszą okazję Wisła miała w 22 min. Po strzale Szymona Stanisławskiego dobrą interwencją w bramce Hutnika popisał się Mateusz Zając.
W kolejnych minutach nadal inicjatywę mieli miejscowi. Z rzutu wolnego strzelał Grzegorz Marszalik, Paweł Socha o bronił, dobijał Krzysztof Świątek, a bramkarz z Puław ponownie nie dał się zaskoczyć.
Pierwsza połowa, w której przewagę miał Hutnik, zakończyła się bezbramkowym remisem. Kibice gospodarzy liczyli, że po zmianie stron doczekają się więcej emocji i wreszcie zobaczą gole.
Drugą część spotkania bardziej zdecydowanie rozpoczęła Wisła. Dobrą okazję miał Iwan Litwiniuk, jednak piłkę po jego strzale wybił sprzed bramki Bienias. Kolejną szansę dla zespołu z Puław miał Stanisławski. Po jego uderzeniu gospodarzy przed utratą bramki dobrą interwencją uratował Zając. Zespół z Nowej Huty odpowiedział akcją, którą zakończył uderzeniem z dystansu Łukasz Kędziora, ale na posterunku był Socha.
W 62 min padła bramka dla przyjezdnych, która okazała się na wagę zwycięstwa. Zespół Wisły wykonywał rzut rożny, po nim strzelił Stanisławski, był jeszcze rykoszet i piłka wpadła do siatki.
Strata gola sprawiła, że w grę Hutnika wkradła się nerwowość, a piłkarze Wisły szukali okazji na drugie trafienie. Miał ją Stanisławski, który znalazł się sam na sam z Zającem, bramkarz Hutnika był górą w tym pojedynku. W kolejnej sytuacji Zając wybić piłkę po uderzeniu Arkadiusza Maksymiuka.
W końcówce 2:0 dla Wisły mogło być po strzale Mateusza Supryna, ale i tym razem obronił Zając. Swojemu bramkarzowi Hutnicy zawdzięczają więc, że nie odnieśli wyższej porażki. Piłkarze z Nowej Huty do ostatniej minuty nie potrafili natomiast przeprowadzić akcji, która dałaby chociaż wyrównanie. W taki sposób przegrali pierwszy mecz w tym sezonie.
Hutnik Kraków - Wisła Puławy 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Stanisławski 62.
Hutnik: Zając - Ptak, Jaklik (76 Gawęcki), Bienias, Tetych - Sobala, Reczulski (67 Pietrzyk), Kędziora, Świątek, Marszalik (67 Antoniak) - Radwanek (67 Pachowicz).
Wisła: Socha - Król, Poznański, Pielach, Litwiniuk - Szczotka (46 Kacprzycki), Puton (73 Popiołek), Szymankiewicz (81 Supryn), Maksymiuk, Zmorzyński (90+1 Barański) -Stanisławski.
Sędziował: Przemysław Białacki (Kielce).
Żółte kartki: Marszalik, Kędziora, Świątek - Sczotka, Pielach.
Widzów: 500