Błaszczak: Wzmacniamy polską armię

Franz Dreadhunter to jeden z najważniejszych muzyków z krakowskiej sceny rockowej. Jest na niej obecny ponad czterdzieści lat: grał na basie z takimi zespołami, jak Martwy Fiolet, Dupą, Wahehe, Tilt, Bajm i Pudelsi. Obecnie prowadzi Chłopców z Placu Broni.
Peter Prentygast z kolei to polski wokalista, gitarzysta i autor tekstów, mieszkający od szesnastu lat w Wielkiej Brytanii. Tam grywał w różnych zespołach o międzynarodowym składzie. Ma swoje studio nagraniowe i zajmuje się sprowadzaniem polskich wykonawców na występy w Londynie i w innych miastach Anglii.
- Peter zaprosił Chłopców z Placu Broni na koncert i tak się poznaliśmy. Zgotował nam wyjątkowo wystawne przyjęcie. Siedząc przy whisky zgadaliśmy się, że bardzo lubi moją piosenkę „Jezioro szczęścia”, którą napisałem dla Bajmu. Ponieważ wykonujemy ją też z Chłopcami, kiedy graliśmy jubileuszowy koncert w Nowohuckim Centrum Kultury, zaprosiłem Petera, by przyleciał do Krakowa i wykonał ją z nami – opowiada nam Franz Dreadhunter.
Wspólny występ Chłopców z Placu Broni i Petera Prentygasta sprawił, że pojawił się pomysł na współpracę obu muzyków. Ponieważ akurat nastał czas pandemii, obaj mieli dużo wolnego czasu. Postanowili więc wybrać się razem z rodzinami na Teneryfę. Tam poznali się bliżej – i powołali do życia duet o wdzięcznej nazwie Pif Paf Peter & Franz. Pierwszym owocem ich kooperacji okazała się piosenka „Santa Cruz”, będąca muzycznym wspomnieniem z pobytu muzyków na Kanarach.
- Od czasu, kiedy rozstałem się z Pudelsami, przestałem komponować nowe utwory. Chłopcy z Placu Broni odtwarzają stary repertuar z czasów, kiedy wokalistą był Bogdan Łyszkiewicz. To mnie przyblokowało jako twórcę muzyki. Dopiero spotkanie z Peterem stało się dla mnie impulsem, aby ponownie zacząć pisać piosenki. Wysłałem mu demo, a on dołożył do niego swoją linię wokalu i tekst. Tak powstał utwór „Santa Cruz” – wspomina Franz Dreadhunter.
Choć duet miał być tylko sposobem na wyrwanie się obu muzyków z pandemicznego marazmu, z czasem zaczął nabierać niespodziewanie coraz większego rozpędu. Po napaści Rosji na Ukrainę, muzycy nagrali spontanicznie piosenkę „Sława tobie Ukraino”, potem stworzyli nową wersję wspomnianego „Jeziora szczęścia”, a teraz zaprezentowali kolejny autorski utwór – „Tak po prostu jest”.
- Dzisiaj inaczej promuje się muzykę niż kiedyś. Teraz wysyła się w eter pojedyncze utwory, a nie albumy. Dlatego stosujemy taką taktykę. Nowych utworów jest jednak już o wiele więcej. Trzymamy je w szufladzie i będziemy wypuszczać co jakiś czas w postaci singli. Planujemy jednak ostatecznie zebrać je i wydać na płycie. Nasz pociąg jedzie już coraz szybciej – deklaruje Peter Pentygast.
- Rozmawiałem niedawno z Piotrem Praschilem z krakowskiej wytwórni Music Corner. Znamy się dobrze – więc w naturalny sposób pojawił się pomysł na współpracę. Niewykluczone więc, że to właśnie jego firma wyda nasz album. Planujemy zaprosić do udziału w kolejnych utworach znanych gości. Chcielibyśmy, żeby w każdym pojawiła się jakaś ciekawa postać, która pasuje do tego, co robimy. Nie spieszymy, się nic nas nie goni, ale w ciągu 2-3 miesięcy powinniśmy to skończyć – dodaje Franz Dreadhunter.
Od początku działalności duetu, muzycy realizują własnym sumptem do swych piosenek teledyski. Podobnie jest i z tą najnowszą. „Tak po prostu jest” ilustruje stylowy czarno-biały wideoklip, w którym zagrał aktor Mirosław Zbrojewicz, znany z filmu „Chłopaki nie płaczą” czy z serialu „Szadź”.
- Zadzwoniłem do zaprzyjaźnionego reżysera z Łodzi - Sergiusza Wasilewskiego. Zaproponowałem mu sfilmowanie lekko kryminalnej historii do naszej piosenki. Pierwszym kandydatem do zagrania w teledysku, jaki przyszedł nam do głowy, był Mirosław Zbrojewicz, który w naturalny sposób kojarzy się z takimi klimatami. Zgodził się i nakręciliśmy klip w Sopocie, bo mam sentyment do tego miasta, gdyż dorastałem w nim do siódmego roku życia – mówi Franz Dreadhunter.
Pif Paf Peter And Franz mają już za sobą pierwsze koncerty w Polsce i w Anglii. Kiedy duet występuje nad Wisłą, towarzyszy mu skład złożony z polskich muzyków, a kiedy nad Tamizą – z brytyjskich. W Anglii duet pojawiał się jako support przed występami bardziej znanych polskich zespołów, jak Kombi czy Urszula. Dzięki temu mieli możliwość zagrania kilka razy w słynnej londyńskiej sali O2 Shepherds Bush.
- Ta dzielnica Krakowa przeszła ogromną metamorfozę! Dawniej były tu... pola
- Tu zakupów już nie zrobimy. Te sklepy zniknęły na dobre z krakowskich galerii
- TOP 10 miejsc na zimową wycieczkę w okolicach Krakowa!
- Oto 10 powodów, przez które życie w Krakowie bywa nieznośne
- Zobacz najpiękniejsze kreacje z małopolskich studniówek 2023 cz. II