Jak potwierdza Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy PLL LOT, powodem nieprzewidzianego lądowania było dwóch agresywnych mężczyzn "o polsko brzmiących nazwiskach". Jeden z nich chciał otwierać okno w samolocie. Uderzył stewardesę, która chciała go uspokoić.
- Mężczyźni zaczęli gonić się po pokładzie, otwierali zasłony w oknach. Stewardesy próbowały ich uspokoić, ale to nic nie dawało. W pewnym momencie jedna ze stewardes została uderzona w twarz, spadły jej okulary - wspomina pani Anna, mieszkanka Podhala, która leciała samolotem.
Chwilę potem na pokładzie samolotu wybuchła panika. Wtedy podpitych mężczyzn obezwładnili czterej najbliżej siedzący pasażerowie. Piloci podjęli zaś decyzję o lądowaniu na Islandii.
Na tamtejszym lotnisku, agresywny pasażer i mężczyzna, który zagrzewał go do boju, trafili w ręce policji.
Samolot dotarł do Warszawy z ponaddwugodzinnym opóźnieniem.