Sandecja Nowy Sącz – KGHM Zagłebie Lubin 0:1 (0:1)
0:1 Adrian Błąd 28
Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Żółte kartki: Przemysław Szarek, Sebastian Szczepański, Cheikh Niane - Łukasz Janoszka, Dorde Cotra, Sebastian Bonecki, Jakub Tosik, Lubomir Guldan.
Sandecja: Marek Kozioł - Marcin Makuch, Dawid Szufryn, Przemysław Szarek, Sebastian Szczepański - Bartosz Sobotka, Matej Nather, Rudolf Urban (64 Fabian Fałowski), Szymon Kuźma (59 Cheikh Niane), Maciej Bębenek - Bartłomiej Dudzic.
Zagłębie: Konrad Forenc - Aleksandar Todorovski, Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Dorde Cotra - Adrian Błąd (87 Paweł Stolarski), Łukasz Piątek, Jakub Tosik, Arkadiusz Woźniak (66 Sebastian Bonecki), Łukasz Janoszka - Krzysztof Piątek (75 Michał Papadopulos).
- Gdybym mógł skorzystać z wszystkich zawodników, byłbym dobrej myśli. W obecnej sytuacji kadrowej zmuszeni jednak jesteśmy do bardzo ostrożnych poczynań – mówił przed spotkaniem Dariusz Wójtowicz, trener Sandecji. W jej wyjściowym zestawieniu zabrakło tym razem „wiszącego” za kartki Mateusza Bartkowa oraz kontuzjowanych Kamila Słabego, Kamila Hempela oraz Armanda Kena Elli. Zdecydowanym faworytem sobotniej potyczki byli zatem przodownicy I-ligowej tabeli.
Początek zawodów zwiastował nie lada emocje. Już w pierwszych minutach przed bramkowymi szansami stawali Bartłomiej Dudzic i Djordje Cotra, a kąśliwy strzał Bartosza Sobotki nie bez trudu obronił golkiper gości. Uderzeń z dystansu próbowali także Adrian Błąd i Szymon Kuźma, a po dośrodkowaniu Rudolfa Urbana w dryblingu zatracił się Maciej Bębenek. Gdy wydawało się, że to miejscowi opanują sytuację, gola zdobyli lubinianie. Na strzał z 18 m zdecydował się Adrian Błąd i piłka wylądowała w rogu bramki Sandecji. Od tego momentu gra stała się mniej interesująca, a nudny okres przedłużył się aż do przerwy.
Także po zmianie stron piłka krążyła w okolicach środka boiska, a nudę przerwała zmarnowana w 59 min okazja przez Krzysztofa Piątka, który spudłował z 5 m. W 72 min do siatki po akcji Dudzica trafił Fabian Fałowski, sędzia gola jednak nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej jej zdobywcy. 5 min później Bębenek został zablokowany przez obrońcę gości. Sandecja zeszła więc z boiska pokonana, ale wstydzić się nie musi. Podjęła wszak walkę z głównym kandydatem do ekstraklasy. (DW)ą