Dla Pawła Sidorowicza jest to już druga przygoda z Chełmkiem. Kończąc pierwszy okres pracy „pukał” z nim do IV ligi, ale nie udało się przejść przez barażowy turniej z udziałem krakowskich drużyn. Potem odszedł do Gorzowa (oświęcimska klasa A), w którym spędził trzy lata.
- Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody, ale z drugiej strony mówi się, że do trzech razy sztuka – Paweł Sidorowicz żartobliwie rozpoczyna swoją decyzję o powrocie do Chełmka. - Tak już na poważnie, to przekonała mnie propozycja działaczy o długofalowej pracy i zbudowaniu zespołu w oparciu o wychowanków, więc trenerska karuzela w klubie z pewnością zwolni. W nowym sezonie możemy postawić na szkolenie, bo znika groźba kumulacji spadkowiczów, która była w minionym sezonie, a wynikała z reorganizacji rozgrywek. Spadło przecież sześć ekip, a zazwyczaj smutny los spotykał zaledwie dwie.
Trener na razie nie chce mówić o zmianach kadrowych, choć ma świadomość, że są one nieuniknione. Najpierw chciałby, aby do Chełmka wrócili wychowankowie występujący w okolicznych klubach. Do tego chce wprowadzać do pierwszego zespołu najzdolniejszych juniorów. - Pracuję też w Chełmku z młodzieżą, więc w poprzednim sezonie uporządkowaliśmy sprawy związane z jej szkoleniem, a teraz zabieramy się za seniorów – podkreśla Paweł Sidorowicz. - Owszem, zawodnicy z zewnątrz są ważni, ale muszą być zachowane odpowiednie proporcje w stosunku do wychowanków.
Chełmeccy piłkarze powrócą z urlopów 11 lipca, a już cztery dni później zagrają pierwszy sparing. Ich rywalem będzie Szczakowianka Jaworzno.
– Wiadomo, że nikt nie lubi przegrywać, i my też nie poddamy się bez walki, ale gra bez presji może nam tylko pomóc w szkoleniu – uważa Sidorowicz.