Mało tego, bobry wewnątrz wałów wzdłuż Cedronu budują swoje korytarze i nory, co powoduje, że zaczynają one przypominać sito. Mieszkańcy obawiają się, że osłabiona konstrukcja może nie wytrzymać naporu wody w wezbranych rzekach podczas powodzi. - Od lat nie zalała nas woda, ale na tak małym odcinku Cedronu nawet jedna bobrza rodzina może sprawić, że nasz dobytek znajdzie się pod wodą - martwi się Halina Kusak.
Po interwencji mieszkańców, problemem bobrów zajęli się urzędnicy. Odbyła się wizja w terenie. Kalwaryjskie władze zapewniły, że zabezpieczą rzekę na wypadek powodzi. - Wskazano niezbędne do wykonania prace na odcinku Cedronu od granicy Brodów w kierunku Przytkowic, a także według wskazania mieszkańca pobliskich Podolan, drobne roboty na przebiegu Cedronu w tej miejscowości - zaznacza Tomasz Baluś z Urzędu Miejskiego w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Jak dodaje, sprawa bobrów została zgłoszona administratorowi potoku, czyli Małopolskiemu Zarządowi Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie.
Jak się okazało, wczoraj bobry zniknęły, ale mieszkańcy obawiają się, że nie na długo. W ostatnich latach bardzo się rozmnożyły. - Bobrom jest za ciasno i szukają nowych terenów. Jeśli już znalazły miejsce, to nawet gdy woda im zniszczy tamę, to szybko ją odbudują - mówi Andrzej Penksa z Koła Łowieckiego w Wadowicach.
Źródło: Gazeta Krakowska