W biały dzień na osiedlach grasują dziki - alarmują mieszkańcy Trzebini i innych miejscowości w powiecie chrzanowskim. Ludzie boją się, że zostaną zaatakowani. Dzikie zwierzęta są już nie tylko zmorą rolników i działkowców, którym niszczą uprawy. Bywa, że spacerują pomiędzy blokami, koło przystanków autobusowych, zaglądają do przydomowych ogródków. - Dwa wielkie knury stały koło ogrodzenia przed moim domem. Nie przestraszyły się nawet większego od siebie owczarka, który szczekając próbował je odgonić - relacjonuje roztrzęsiona pani Magdalena z Trzebini. Tego samego dnia jadąc samochodem, widziała, jak dzik przebiegł przez boisko sportowe na osiedlu Energetyków, minął przystanek autobusowy i skierował się w stronę bloków. - Dobrze, że na boisku i przystanku akurat nikogo nie było - zaznacza trzebinianka. Przyznaje, że chociaż była w samochodzie, to bardzo się przestraszyła.
Roman Madejski z osiedla Kąty w Chrzanowie także skarży się na dziki. - Podchodzą pod domy, niszczą ogrodzenia - denerwuje się chrzanowianin. Sąsiedzi, w obawie przed takimi spotkaniami, nadrabiają drogi, żeby tylko ominąć las, w którym coraz częściej widywane są dziki. - Dorośli się boją. A co dopiero puszczać dzieci same na pole - dodaje Madejski. Dziki coraz śmielej pojawiają się nie tylko w lasach i jego okolicach. Ewa Sierka widziała niedawno stadko na osiedlu ZWM w Trzebini, gdzie są same blokowiska, żadnego lasu. - Spokojnie sobie paradowały, w tym młode - mówi.
Piotr Grzegorzek, przyrodnik z Chrzanowa przyznaje, że dzików jest z roku na rok znacznie więcej. Z to, że wychodzą z lasów w okolice zabudowań, obwinia głównie ludzi. - Wyrzucają śmieci gdzie popadnie, mają nieporządek koło domów. To dla dzików okazja na łatwe jedzenie - zauważa Grzegorzek. Przypomina, że żywią się one właściwie wszystkim, od żołędzi, po obierki ziemniaków, kukurydzę, robaki. Nie pogardzą też chlebem czy innymi resztkami.
Drugi problem to wycinka lasów, w których mieszkają dziki. - Powstają nowe drogi, w tym obwodnice, które zabierają zwierzętom część ich naturalnego domu. Nic dziwnego, że błądzą - przekonuje przyrodnik. To, jak dodaje, dotyczy nie tylko dzików, ale też saren, jeleni, lisów. - Nie tylko niszczą rolnikom uprawy. Podkradają się pod posesje, psując ogrodzenia, stwarzają zagrożenie dla kierowców, bo mogą wyjść na jezdnię i spowodować wypadek - zauważa Piotr Grzegorzek.
Informacje o rosnącej liczbie dzików potwierdza Ewelina Boroń, pełniąca obowiązki nadleśniczego Nadleśnictwa Chrzanów. - Przez kilka ostatnich lat ich populacja znacznie wzrosła. W powiecie chrzanowskim i okolicznych lasach zinwentaryzowaliśmy w tym roku 307 sztuk - wylicza Ewelina Boroń.
Do odstrzału przewidziano 467 dzików. - To dlatego, że spodziewamy się, że do końca sezonu rozmnożą się do 730 -mówi, dodając, że okres rozrodczy dzików przypada na kwiecień.
Piotr Grzegorzek ostrzega, aby spotykając na swej drodze dzika pod żadnym pozorem nie próbować go odganiać czy odstraszać. - To byłby dla niego znak do ataku - przekonuje. Najlepiej odwrócić się i udawać, że go nie widzimy. Zachować spokój. Powinien sam odejść. Agresywna może być locha z młodymi. Dlatego nie podchodźmy do maluchów.
Źródło: Gazeta Krakowska