Nic nie wyszło z zapowiadanego po wyborach parlamentarnych łączenia zwaśnionych frakcji
w krakowskiej Platformie. A pompowanie kół, z którym mamy do czynienia świadczy, że walka się zaostrza. Grupa związana z posłami Jarosławem Gowinem i Łukaszem Gibałą szykuje się do przejęcia władzy w mieście i zwiększa liczebną przewagę w partyjnych szeregach.
Szefem PO w Krakowie od trzech lat jest Paweł Sularz. Do jego zwycięstwa przyczynił się Grzegorz Lipiec, sekretarz małopolskiej PO, wieloletni współpracownik ministra obrony Bogdana Klicha. To właśnie Lipiec jest głównym rozgrywającym w partii. Dotychczas jednak wolał działać w cieniu, rezygnował
z własnych ambicji politycznych na rzecz żony Katarzyny Matusik-Lipiec, obecnie posłanki PO.
Teraz Lipiec najwyraźniej postanowił wyjść z cienia. Na spotkaniach z partyjnymi działaczami nie ukrywa, że jest zainteresowany funkcją szefa krakowskiej PO. - Rozważam taką możliwość, ale ostatecznej decyzji nie podjąłem - mówi wymijająco.
Co na to Sularz? - Skłaniam się ku całkowitemu poświęceniu się sprawom samorządowym - ucina. Niewykluczone jednak, że będzie musiał się poświęcić także sprawom krajowym. Jeśli bowiem Jerzy Fedorowicz utrzyma się na liście PO do europarlamentu i zdobędzie mandat, w polskim Sejmie zastąpi go właśnie Sularz. Jeśli ten scenariusz nie wypali, obecny szef partii będzie kierował klubem Platformy
w radzie miasta.
Tę misterną układankę może jednak popsuć poseł Gibała, prywatnie siostrzeniec Gowina. Z wyliczeń jego zwolenników wynika, że mają już w Platformie prawie 900 szabel, podczas, gdy konkurencyjna grupa Lipca ma liczyć ponad 500 osób, do niezdecydowanych zaliczono prawie 400 członków PO.
Wyliczenia te kwestionuje grupa Lipca, chwaląc się, układają się one na jej korzyść i zarzuca Gibale pompowanie kół. - Jeśli w niektórych kołach liczba członków wzrasta sześciokrotnie, to nie jest to naturalne - mówi Lipiec.
Gibała twierdzi jednak, że nie on zaczął ten wyścig. - Od października do grudnia ubiegłego roku liczba członków PO w Krakowie wzrosła o prawie 300 osób, głównie w kołach kojarzonych z Grzegorzem Lipcem - przekonuje. - Poinformowałem o tym Pawła Grasia, zastępcę sekretarza PO. Odpowiedział mi jednak, że nie widzi w tym nic niepokojącego. Postanowiłem więc rozpocząć aktywny nabór do kół
- mówi Gibała.
Od października do grudnia 2008, w założonym przez Gibałę kole edukacji przybyło 30 osób. Na koniec roku liczyło ono 121 członków, teraz ma ich około 270. - Nie ma w tym żadnej fikcji. Bardzo chętnie poddamy się szczegółowej weryfikacji - twierdzi Gibała.
W kojarzonym z frakcją Lipca kole dzielnicy XV liczba członków wzrosła ostatnio z 31 do 100 osób. - To głównie kupcy, którzy zapisali się do PO, bo jako radny miasta przygotowałem uchwałę dotyczącą targowisk. Nie ma tu żadnego pompowania - przekonuje Bartłomiej Garda, wiceprzewodniczący koła.
Zjawisko przyrostu liczby członków niepokoi Andrzeja Czarwińskiego, szefa małopolskiej PO. - Poinformuję o tym władze krajowe. Niewykluczone, że konieczna będzie weryfikacja - zapowiada.
Andrzej Wyrobiec, zastępca skarbnika PO, do którego trafiają składki członkowskie, przyznaje, że
w żadnym polskim mieście nie ma tak dużego przyrostu członków partii. - Wymaga to wyjaśnienia, ale też nie przywiązywałbym do tego zbyt dużej wagi - bagatelizuje.
Jarosław Gowin natomiast żałuje, że z aktywnością w pozyskiwaniu nowych członków PO mamy do czynienia dopiero teraz. - Powinno się to zacząć już po wyborach parlamentarnych w 2007 roku - mówi. I jednocześnie podkreśla, że nie jest zainteresowany ani funkcją szefa PO w Krakowie, ani w regionie.
- Zmiana władz partii jest jednak konieczna. Obecne nie sprawdziły się, czego dowodem są przegrane wybory prezydenckie w mieście i zdominowanie PO przez prezydenta Jacka Majchowskiego - wylicza.
- Wkrótce przedstawimy kandydata na szefa partii w Krakowie, który będzie w stanie zjednoczyć partię
i nie będę to ja - zapowiada Gibała.