Sam ten fakt mówi niewiele. Najbardziej symptomatyczne jest to, że dłużej od nas pracują mieszkańcy Meksyku, Kostaryki, Korei Południowej, Grecji i Rosji. Wyjąwszy Koreę, nie są to potęgi ekonomiczne. Nie jest takową również Polska, w której notabene powstał stary, wymowny dowcip - gdy zapytano faceta pracującego na budowie, dlaczego lata z pustymi taczkami, odpowiedział: bo tak zapieprzamy, że nawet nie mamy czasu załadować.
No i kolejny raz rodzi się pytanie: co z tym fantem zrobić? Zwłaszcza, że dążenie do poprawy wydajności efektów nie daje. Może więc zaryzykować eksperymentalnie wprowadzenie 7- zamiast 8-godzinnego dnia pracy? Efektów gospodarczych to nie przyniesie, ale jak poprawią się nastroje społeczne…