Pedofil - katecheta
Wiosna 2016. Do Marii Mikołajczyk, dyrektorki szkoły podstawowej w Kluszkowcach, przychodzi jedna z mieszkanek wsi. Zgłasza, że córka wyznała jej:, ksiądz od religii molestuje ją na lekcjach.
Dyrekcja skargę traktuje poważnie. Jeszcze tego samego dnia o sprawie dowiaduje się nowotarski prokurator.
Dzień później ksiądz żegna się z pracą w szkole i wyjeżdża z parafii w Kluszkowcach. Zakon umieszcza go w odosobnieniu.
W tym samym czasie nowotarska prokuratura podejmuje śledztwo w sprawie domniemanego pedofila. Z czasem śledczy zbierają coraz więcej dowodów świadczących przeciwko Grzegorzowi Z. Ostatecznie, po kilku tygodniach, do sądu trafia akt oskarżenia przeciwko zakonnikowi. Zapisane jest w nim, że poszkodowanych przez pedofila jest 25 dziewczynek w wieku od 7 do 13 lat.
- Zakonnik miał na lekcji religii sadzać je sobie na kolanach, a następnie obmacywać w miejscach intymnych - mówi Józef Palenik, prokurator rejonowy z Nowego Targu. - Dzieci podczas przesłuchań w obecności psychologa sądowego opowiadały o tych zdarzeniach.
Cały czas jest na wolności
W ubiegłym tygodniu przed Sądem Rejonowym w Nowym Targu odbyła się pierwsza rozprawa Grzegorza Z. Mężczyzna odpowiada za molestowanie nieletnich i posiadanie dziecięcej pornografii. Łącznie grozi mu za to do 12 lat więzienia. Ze względu na dobro nieletnich pokrzywdzonych sąd zamknął rozprawę przed mediami.
Z przecieków z sali sądowej wiadomo jednak, że proces zapowiada się na długi i skomplikowany. Kolejna rozprawa odbędzie się w grudniu. Grzegorz. Z. dojeżdża na nią samodzielnie. Do tej pory nie został aresztowany.
Nie jest już duchownym
Pierwsza kara mężczyznę już jednak spotkała. Od ponad roku nie jest on bowiem duchownym.
- Były już ksiądz Grzegorz jakiś czas po wyjściu na jaw tej bulwersującej sprawy poprosił Stolicę Apostolską o zwolnienie ze ślubów zakonnych i przeniesienie w stan świecki - mówi ojciec Tadeusz Florek, przełożony krakowskiej prowincji zakonu karmelitów bosych (do tego zgromadzenia należał Grzegorz Z.). - Ojciec święty Franciszek stosunkowo szybko się na to zgodził.
Od września 2016 roku Grzegorz Z. nie jest już jednym z nas. Nie wiemy, co teraz robi i czym się zajmuje - dodaje przeor zakonny. Na pytanie, dlaczego dopiero teraz opinia publiczna dowiaduje się, że były duchowny, oskarżony o pedofilię, zdjął habit, skoro miało to miejsce ponad rok temu, zakonnik odpowiada: „nikt wcześniej nie pytał”.
Zakon „coś wiedział”?
Szybkość i zdecydowanie, z jakim karmelici bosi usunęli jednak domniemanego pedofila ze swojego grona (nieoficjalnie mówi się, że do wniosku o odejście z zakonu został przymuszony) świadczy, że kościół zaczął naprawdę poważnie traktować podobne przypadki.
- Szkoda, że tak późno - mówi Maria Sojka, jedna z mieszkanek Kluszkowiec. - Ten ksiądz u nas w parafii (pw. matki Boskiej Częstochowskiej) był dwa razy. Po pierwszym pobycie odszedł do Kielc. Dochodziły do nas stamtąd sygnały, że i na tamtej placówce mógł skrzywdzić jakieś dziecko. Początkowo traktowaliśmy to jako plotki. Później wszystko ułożyło nam się w całość. Jeśli sąd udowodni, że faktycznie tak było, władze kościelne igrały z ogniem, wysyłając do nas takiego człowieka.