- Jak już ostatecznie wyliczyliśmy, świąteczny halny zniszczył 260 hektarów lasu - mówi Andrzej Gąsienica Makowski. - Z tego 130 ha leży na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), a reszta to prywatna własność. Nie mówiąc już o ogromnych kosztach, jakie trzeba wydać tylko na uprzątnięcie lasów (to każdy musi zrobić sam - przyp. red.) wyliczyliśmy, że na obsadzenie ich z powrotem sadzonkami potrzebne jest 800 tys. zł. Wystąpiłem o te pieniądze do wojewody - dodaje.
Oficjalna odpowiedź jeszcze nie nadeszła. Nieoficjalnie w Urzędzie Wojewódzkim dowiedzieliśmy się jednak w piątek, że wojewoda takich pieniędzy może nie znaleźć od razu. Dlatego górale liczą, że w tym roku dostaną chociaż 100 tys. zł. Taka kwota pozwoli na zakup sadzonek potrzebnych na odtworzenie 43 ha lasu.- W porozumieniu z Nadleśnictwem w Nowym Targu oszacowaliśmy, że więcej do końca tego roku i tak nie uda się zrobić - mówią urzędnicy.
Zanim jednak do górali trafią sadzonki, najpierw trzeba posprzątać lasy ze zwalonych pni. - Choć pogoda nam sprzyja, to nadal jest sporo do zrobienia - mówi Jan Piczura, ze Wspólnoty 8 Wsi, która zarządza lasami w rejonie Doliny Chochołowskiej. - Wszystkie ekipy drwali, jakie znam, pracują w lasach w pocie czoła. Dlatego z sadzeniem nowych drzewek rzeczywiście trzeba jeszcze trochę poczekać... Niemniej jednak darmowe sadzonki ludzie przyjmą z radością.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+