Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelisko w Kluczach, tu natura odbiera co swoje. W olkuskim sądzie są dwa procesy w sprawie wysypiska, ziemia jest tam skażona [ZDJĘCIA]

Paweł Mocny
Paweł Mocny
Ogromna ilość odpadów nadal zalega na w Kluczach, choć coraz mniej je widać. Teren, gdzie cztery lata temu wybuchł pożar porasta już drzewami. O tym, że tą "tykającą bombę ekologiczną" trzeba stąd wywieźć, jakby zapomniano. Starostwo Powiatowe w Olkuszu od dawna pomija temat. A mieszkańcy pytają urzędników: już zapomnieliście o nas? Sprawa jednak nie całkiem "przyschła". W olkuskim Sądzie Rejonowym niebawem ruszy proces w sprawie nieumyślnego wywołania zagrożenia pożarowego na terenie wysypiska. Z kolei sprawa o składowanie odpadów w sposób zagrażający zdrowiu mieszkańców oraz środowisku toczy się od dwóch lat. Do finału jeszcze daleko.

Kolorowa i różnorodna flora a w niej wysokie na kilka metrów drzewa, krzewy oraz trawy. Aż ciężko uwierzyć, że tak dzisiaj wygląda pogorzelisko po wysypisku śmieci w Kluczach. Na pierwszy rzut oka ciężko jest dostrzec gigantyczne sterty odpadów, które nadal zalegają na terenie dawnej papierni. Po prostu zarosły.

- Smród, insekty i szczury już zniknęły. Pozostaje jedynie kwestia zanieczyszczenia gleby, przecież tyle ton tych odpadów musi nieść jakieś konsekwencje dla środowiska. Zastanawiam się jaki wpływ miało to wysypisko na naturę w pobliżu naszej Osady - mówi jeden z mieszkańców spotkanych na miejscu.

Początek dramatu mieszkańców Osady w Kluczach

Sytuacja ma swoje korzenie w sierpniu 2015 roku. Wówczas firmy Inox-Tech Wojciech Chmielewski, F.H.U. Martex Monika Kryc oraz Selenya Sp. z o.o. otrzymały pozwolenie na prowadzenie działalności związanej z gromadzeniem odpadów na terenie dawnej papierni w Kluczach. Pozwolenie zostało wydane na okres 10 lat.

Mieszkańcy Klucz nie kryli swojego zdziwienia, że starostwa powiatu olkuskiego zezwolił na taką działalność w bliskiej okolicy parku krajobrazowego orlich gniazd oraz obszaru objętego programem Natura 2000. Decyzja ówczesnego starosty, Pawła Piasnego nie dopuszczała jednak przechowywania odpadów na zewnątrz hali magazynowych, a tak się działo.

Gdy w halach magazynowych zabrakło miejsca, góry odpadów zaczęły być usypywane nielegalnie na zewnątrz. Szybko rosły

***
Zawiniły firmy i starostwo?

Już w lutym 2016 roku wójt gminy Klucze, Norbert Bień wysłał do Pawła Piasnego pismo z prośbą o przeprowadzenie kontroli na terenie wysypiska. Gospodarz Klucz chciał dowiedzieć się, czy firmy prowadzą działalność zgodnie z wydanym przez szefa powiatu pozwoleniem.

Do kontroli doszło w sierpniu 2016 roku. W dokumencie przygotowanym przez pracowników olkuskiego starostwa napisano, że na miejscu składowania śmieci nie wykazano uciążliwości zapachowych. Co dziwniejsze, w dokumencie znalazł się również zapis mówiący, że w najbliższym sąsiedztwie wysypiska nie ma zabudowań mieszkalnych. Warto przypomnieć, że najbliższe domy 250 mieszkańców Osady znajdują się już około sto metrów od wysypiska.

Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień
****

Uciążliwości związane z działalnością firm narastały. Na spotkaniach między innymi w urzędzie gminy Klucze mieszkańcy zwracali uwagę na ogromną ilość insektów oraz szczurów.

Sprawa nabrała tępa dopiero 19 czerwca 2017 roku. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie, na wniosek wójta Klucz, wstrzymał możliwość przywożenia kolejnych odpadów na teren wysypiska.

Nie długo po decyzji krakowskiego WIOSiu starosta Piasny cofnął zezwolenia na zbieranie odpadów. Zobowiązał jednocześnie firmy do usunięcia odpadów i skutków prowadzonej działalności w zakresie zbierania odpadów, na własny koszt.

Mogłoby się wydawać, że to koniec koszmaru mieszkańców Osady. Tak się jednak nie stało. Zgodnie z obserwacjami mieszkańców Osady z terenu wysypiska wyjechało zaledwie kilka transportów. Hale magazynowe wyładowane śmieciami po sam sufit oraz ogromne góry śmieci znajdujące się poza pomieszczeniami dalej zmieniały życie mieszańców w koszmar.

I wtedy wybuchł pożar składowiska śmieci

W przeddzień rozpoczęcia wykonania zastępczego, 8 października 2017 roku, tuż po 10 rano spełnił się najgorszy z możliwych scenariuszy. W wypełnionej śmieciami hali magazynowej wybuchł pożar. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na cały budynek o powierzchni 7500m2. Przy akcji ratowniczo-gaśniczej pracowało ponad 40 zastępów straży pożarnej. Ze względu na zagrożenie życia i zdrowia mieszkańcy Osady zostali ewakuowani do szkoły podstawowej w Kluczach. Akcja trwała aż do 14 października.

Akcja wywożenia śmieci

24 października 2017 roku rozpoczęło się tzw. wykonanie zastępcze. Akcją wywożenia śmieci zleconą przez starostę Piasnego zajęła się firma Ampliz. Wykonawca za blisko milion złotych wywiózł i unieszkodliwił ponad 2.5 tysiąca ton odpadów. Zadanie zostało zrealizowane ze środków własnych powiatu olkuskiego.

Ilość odpadów znajdujących się na terenie Osady szacowana była na około 5300 ton. Zakładano, że połowa odpadów znajduję się w hali magazynowej. Druga połowa miała być zgromadzona poza budynkiem. Finalnie okazało się, że szacowana ilość odpadów zalegających na terenie dawnej papierni jest bardzo mocno zaniżona.

Dalszy wywóz śmieci okazał się niemożliwy. Pierwszym powodem był brak funduszy. Drugim powodem było prowadzone postepowanie prokuratorskie. Prace wstrzymano niemal dwa tygodnie po rozpoczęciu.

Co dalej z wysypiskiem śmieci w Kluczach?

W sprawie wysypiska prowadzone są dwa postępowania - informuje wiceprezes sądu rejonowego w Olkuszu, Rafał Ziętek

Pierwsze pochodzi z września 2019 roku. Dotyczy ono zarzutu składowania odpadów w sposób zagrażający zdrowiu mieszkańców oraz środowisku. Akt oskarżenia został skierowany przeciw trzem firmom prowadzącym działalność w Kluczach. Jak wynika z akt sporządzonych podczas śledztwa w tej sprawie, na Osadzie doszło do zanieczyszczenia gleby ołowiem, cynkiem i kadmem. Sprawcom grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Drugi akt oskarżenia wpłynął pod koniec sierpnia 2021 roku. Dotyczy on nieumyślnego wywołania zagrożenia pożarowego na terenie wysypiska. Ten zarzut dotyczy tylko jednego podmiotu, firmy Martex. Właścicielce grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Ta sprawa niebawem trafi na wokandę.

Nasza redakcja kilka razy próbowała kontaktować się ze starostą olkuskim, Bogumiłem Sobczykiem, aby zadać pytanie jakie kroki zamierza podjąć, by odpady zniknęły z Osady. Niestety, nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.

- Chcielibyśmy wiedzieć, czy o nas już zapomniano? - pytają mieszkańcy kluczewskiej Osady.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska