Ból, rozpacz, niedowierzanie, smutek - takie nastrój panuje od środy w niewielkiej parafii w Pogwizdowie koło Bochni. To tu wcześnie rano organista znalazł w kościele zwłoki ks. Stanisława Steca. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że duchowny popełnił samobójstwo. - Wyjaśniamy sprawę, proboszcz nie zostawił żadnego listu, który tłumaczyłby jego decyzję - mówi Michał Kondzior z biura prasowego małopolskiej policji.
Zobacz także:Powiat bocheński: złodzieje miedzi okradają kościoły
Do tragedii doszło w kościele pod wezwaniem świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w
Pogwizdowie. Wszędzie cicho, żadnych gapiów, policyjnych taśm broniących wstępu na teren parafii. Zza ogrodzenia uważnie przyglądają się tylko konie - wielka miłość zmarłego ks. Stanisława Steca. Mieszkańcy niechętnie mówią o całej sytuacji, nie kryją żałoby. Zmarłego znał tu każdy. I to z jak najlepszej strony. Ks. Stec pracował w parafii od 1975 roku, a proboszczem był 25 lat. Ciągle miał dużo planów - dopiero co rozpoczęły się prace przy parafialnym cmentarzu.
- Dzisiaj mieliśmy mieć religię. Rano zwołano w szkole apel i pani dyrektor przekazała nam, że proboszcz zmarł. Uczciliśmy go minutą ciszy opowiada 12-letnia Ania, uczennica Zespółu Szkół Gminnych w Pogwizdowie. Jak wspomina, bardzo lubiła zajęcia z ks. Stecem. W niewielkiej wsi wiadomość o tragicznej śmierci proboszcza nie rozeszła się szybko. - Naprawdę? Ksiądz popełnił samobójstwo? - pytała z niedowierzaniem pani Katarzyna, która właśnie wyszła od lekarza. - To niepojęte. Jeszcze wczoraj wieczorem byłam w kościele na różańcu. Proboszcz normalnie odprawił nabożeństwo, nie wyczuwałam w głosie, żeby był jakiś nieswój.
W tragiczną wiadomość z trudem może uwierzyć bochnianin Jan Grzywacz, który przyjaźnił się z ks. Stecem jeszcze w latach szkolnych. W Technikum Kolejowym w Krakowie siedzieli w jednej ławce. - To był niezwykle rozsądny i odpowiedzialny człowiek. I bardzo ambitny - wspomina. Jak dodaje Grzywacz, wybranie przez Steca drogi kapłańskiej było niespodzianką, bo po maturze planował zdawać na polonistykę, uwielbiał też historię. Jednak braku powołania i charyzmy nie można mu odmówić. Był na każde zawołanie parafian, służył radą i pomocą.
- Był niesamowitym księdzem. Pamiętam jak dziś, jak mi tłumaczył, że najcięższymi grzechami są te, które świadomie krzywdzą człowieka. Te zasługują na potępienie. Wszystkie inne wynikają z ułomności - mówi Grzywacz. Wieczorem w kościele w Pogwizdowie odbyła się msza św. za duszę proboszcza. Nie doszło do profanacji świątyni, więc kościół będzie otwarty dla wiernych. - Byłoby inaczej, gdyby w tym miejscu doszło do zbrodni lub sprofanowania Najświętszego Sakramentu - wyjaśnia ks. Jerzy Zoń, rzecznik bpa tarnowskiego. Co mogło być przyczyną targnięcia się duchownego na życie? - Wiemy, że w ostatnim tygodniu ks. Stec był u lekarza i zostały mu przepisane leki antydepresyjne - mówi rzecznik Zoń. Być może częściowo zagadkę wyjaśni planowana na czwartek sekcja zwłok księdza.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu