https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pol Llonch (Wisła Kraków): Nie wiedziałem, że w Polsce jest taki wysoki poziom techniczny

Justyna Krupa
Tak Pol Llonch (z prawej) cieszył się razem ze „starą gwardią” Wisły podczas meczu z Jagiellonią (3:1)
Tak Pol Llonch (z prawej) cieszył się razem ze „starą gwardią” Wisły podczas meczu z Jagiellonią (3:1) Fot. Andrzej Banaś
- Przeciwnicy interweniują z dużą siłą, bez pardonu. Ale szybko przystosowuję się do tutejszych warunków - mówi hiszpański pomocnik Wisły Kraków Pol Llonch.

Kataloński pomocnik trafił do Krakowa zaledwie miesiąc temu, nie przepracował z drużyną większości okresu przygotowawczego. Mimo to, błyskawicznie przebił się do pierwszego składu Wisły Kiko Ramireza.

Tylko w pierwszej tegorocznej kolejce ligowej Llonch nie zaczął meczu w podstawowym składzie. W kolejnych dwóch grał już od pierwszej do ostatniej minuty. Nie dziwi to, gdy przypomnimy sobie, jak przedstawił 24-letniego piłkarza zatrudniający go Manuel Junco. Dyrektor sportowy Wisły przyznał, że to był jedyny zawodnik, o którego ściągnięcie miał wyraźnie prosić Ramirez.

Trudno jednak uznać, że Llonch gra dlatego, że jest „człowiekiem trenera”. Najzwyczajniej w wyniku odejścia z klubu w ostatnich dniach Denisa Popovicia zniknął mu jedyny poważny konkurent do gry na jego pozycji. Poza tym, trzeba przyznać, że defensywny pomocnik - w ojczyźnie określany mianem boiskowego pitbulla - rzeczywiście jest dynamiczny i ruchliwy, wykazuje mnóstwo chęci do gry. Czasem aż za dużo, bo w ostatnim meczu z Jagiellonią, choć dostał dwa ciosy w głowę, jeden po drugim, długo ociągał się z zejściem z placu gry. Narobił przy tym nieco zamieszania.

- To był taki moment meczu, kiedy na boisku powinno być 11 graczy. Chciałem zostać na placu. Ale krew mi ciekła po twarzy, musiałem się dostosować do zasad i zejść za linię boczną, by doprowadzić się do porządku - opowiada Llonch. - W pierwszej chwili nie dogadałem się z arbitrem, czy powinienem zejść, czy jednak nie muszę. Starałem się jak najszybciej wrócić na boisko, by pomóc zespołowi.

Starcie z Jagiellonią, wygrane 3:1, było najlepszym dotąd występem Wisły pod wodzą Ramireza. - Byliśmy przede wszystkim - jako zespół - świadomi tego, jak chcemy grać. Mieliśmy też dużą wiedzę na temat rywala. Podeszliśmy do tego meczu z odpowiednim nastawieniem - tłumaczy Llonch.

Mimo że w drużynie jest tak krótko, wyraźnie próbuje w trakcie gry doradzać partnerom w kwestii ustawienia, sporo gestykuluje, dużo pokrzykuje do kolegów. Zapytany, czy taką rolę powierzył mu trener, ze względu na to, że ma dłuższe doświadczenie ze współpracy z Ramirezem i lepiej rozumie jego założenia, Llonch zaprzeczył.

- Nie ma to nic wspólnego z zaleceniami trenera. Taki po prostu mam sposób gry. Lubię wyraźnie komunikować się z kolegami na boisku, pomagać im - wyjaśnia. - Uważam, że im więcej takiej otwartej komunikacji na boisku, tym łatwiej nam będzie grać. Zwłaszcza w środku pola i w obronie jest to potrzebne.

Na razie Ramirez stawia na grę dwoma pomocnikami ustawionymi w podobnej roli, boiskowej „szóstki” - na Krzysztofa Mączyńskiego i właśnie Lloncha. Obaj muszą nauczyć się nie wchodzić sobie w paradę na placu gry, odpowiednio się uzupełniać. W programie stacji Canal Plus „Liga Plus Extra” Mączyński podkreślał, że wciąż uczy się współpracy z Llonchem. Z jego słów wynikało, że o ile drugi Hiszpan w zespole - Ivan Gonzalez zdążył już wszystkim pokazać, że jest piłkarzem przez duże P, to Lloncha wiślacy znają krócej i jeszcze nie do końca wiedzą, na co go stać.

- Jestem tu dopiero od trzech tygodni. Ale z każdym dniem, treningiem i meczem lepiej poznajemy się z kolegami z zespołu. Mecz z Jagiellonią był ważnym krokiem naprzód w tej nauce, zwłaszcza w kontekście mojej współpracy z „Mąką” w środku pola - uważa Llonch.

Przed przenosinami do Wisły Katalończyk występował na trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, wypożyczony przez Gironę do rezerw Granady. Po raz pierwszy zaryzykował transfer za granicę. Teraz każde doświadczenie jest dla niego nowe.

- Bardzo mi się podoba polska ekstraklasa. Zaskoczyło mnie to, że jest tutaj taki dobry poziom techniczny. Bo zwykle mówi się, że to w Hiszpanii króluje gra techniczna. Ale widzę, że tu też grają bardzo dobrzy zawodnicy, o wysokich umiejętnościach - ocenia. - Drugą rzeczą, która mnie nieco zaskoczyła, było to, jak bardzo kontaktowa i siłowa jest gra w polskiej ekstraklasie. Przeciwnicy interweniują z dużą siłą, bez pardonu. Ale szybko się przystosowuję do tutejszych warunków.

Obaj Hiszpanie - Llonch i Gonzalez - wspierają się nawzajem na obczyźnie. - Pomagam Polowi, bo on zagranicą gra pierwszy raz, a ja już mam takie doświadczenia w karierze. Staramy się trzymać razem - ja, Pol i Francuz Hugo Videmont, który też umie dogadać się po hiszpańsku - zaznacza Gonzalez.

Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Wisły Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wadowiczanin
Siłowo i bez pardonu interweniują piłkarze dlatego ze nie posiadaja zadnych umiejetnosci technicznych aby piłkę wyłuskać od przeciwnika. Jedyne co umieją to kogos czyli innego kopacza rozjechać jak ciężki walec dzieki umięśnionym nogom ale przy braku jakiegokolwiek rozumu.
t
trutty
W Korei Polnocnej jest dynastia Kim Ir Song, Kim Jong Il i Kim Jong Un.
W Kambodży byl Pol Pot, Pot Sum i Pol Llonch.
W Polsce byl stary Tusk, młody Tusk i siostra Tuskowa.
R
Rudy z Budy
Polscy ligowi kopacze generalnie przewracają sie o własne nogi wiec gosciu cos spula.
A moze po prostu on taki sam "gracz" jak wszyscy inni w polskiej
lidze bo przeciez z jakiego powodu w Hiszpanii mu nie wyszlo i zawitał do Polski z drugim takim o nazwisku Kiko Ramirez. A tak w ogole to imie ma takie jakies z Kambodży ..... to skad on naprawde jest?
a
as
kowali już niema zatracili wszystko, tylko patrzeć jak wypie....... młotkiem w kolano!
a
as
kowali już niema zatracili wszystko, tylko patrzeć jak wypie....... młotkiem w kolano!
s
svfg
musi być miły bo inaczej jak powie prawdę o tych patałachach z naszej ligi to go pewnie będą faulować i opluwać w odwecie. Dobrze chłopak wie co robi.
K
Kowal
W Polssce jest wysoki poziom techniczny?.Chłopie,co ty ćpasz?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska