Nie na darmo jest przysłowie, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Przekonał się o tym właściciel jednego z domów przy ulicy Broniewskiego w Gorlicach. Ku swojemu zdumieniu, w niedzielne popołudnie, we własnym salonie własnego domu spotkał obcego faceta, który bezceremonialnie przeszukiwał kieszenie wiszącej w garderobie odzieży.
- Obezwładnił nieproszonego gościa i natychmiast zadzwonił po policję - relacjonuje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
Okazało się, że to Ryszard Sz., drobny gorlicki złodziejaszek. Wykorzystał okazję, że dom był po prostu otwarty - nie trzeba było włamywać drzwi, niszczyć zamka - wystarczyło nacisnąć klamkę. Zresztą, zatrzymany ma za uszami wiele podobnych wyskoków. Na szczęście nic nie zginęło, nikomu też nic się nie stało, ale przypadek z Broniewskiego powinien być przykładem i ostrzeżeniem dla innych, czasem niefrasobliwych. Tym razem wszyscy mieli szczęście, że złodziej - wspomniany 38-latek - należy raczej do mało agresywnych. - Nigdy nie wiadomo, na kogo trafimy, jak zachowa się nagle zaskoczony intruz.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy na przykład nie ma ze sobą broni - zaznacza Szczepanek. - W takich sytuacjach zawsze jest dużo emocji, a wtedy już tylko o krok choćby do bójki - dodaje. Ryszard Sz. nie miał tym razem szczęścia - w kieszeniach nic nie znalazł, za to napytał sobie biedy. - W sprawie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, czy doszło do przestępstwa czy wykroczenia - informuje Szczepanek.
To określa się na podstawie wysokości strat, do których mogło dojść.
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska